środa, 8 kwietnia 2015

ROZDZIAŁ 18

Mario zawołał Ann, obmówiliśmy plan i umówiliśmy się na następny dzień. Nie ma co zwlekać, może nie jest jeszcze za późno.
*NASTĘPNY DZIEŃ*
Gdy wieczorem wróciłem do domu, Emilki już nie było, Ania dziś wyjeżdża, ale nasz pomysł powinniśmy zrealizować.
-O której jedziesz? -zapytałem moją ukochaną.
-No właśnie już 30 minut temu powinnam być na lotnisku, zawieziesz mnie kochanie? -powiedziała.
-Wsiadaj rzuciłem jej kluczyki od samochodu, a sam poszedłem po mój telefon.
Odwiozłem Anię i z lotniska natychmiast pojechałem do Marco.
.....
-To się nie uda! - krzyknął Reus.
-Znam ją, uda się Marco, nie bój się.- uspokajałem go.
-No dobra. To o 20:00?- zapytał.
-Tak. Do zobaczenia.
*OCZAMI EMILKI*
Byłam już w swoim domu, ale nikt nie dawał mi spokoju. To mama dzwoniła, gdzie jestem, a właśnie! Do Dortmundu przyjechałam bez wiedzy mamy...
Przyszła do mnie również Ann. Porozmawiałyśmy i umówiłyśmy się, że o 20:00 idziemy na imprezę.
*19:30*
Oczywiście  nawet, gdy wszystko zaczyna się układać, jest okej musi wydarzyć się coś co wszystko psuje. Od kiedy Ann wyszła, Marco dzwonił do mnie 25 razy! Ani razu nie odebrałam - musi zrozumieć, że to wszystko, nasza historia właśnie się kończy... Wszystko sobie przemyślałam i nie chcę mieć z nim już nic wspólnego.
Czesałam się, gdy nagle na szczotce do włosów pojawiła się duża ilość moim włosów! Tylko nie to! Znowu białaczka? Nie mogę dzisiaj pić - dla własnego bezpieczeństwa.
Na dzisiejszą imprezę postawiłam na ten zestaw, ponieważ nie jest to jakaś wielka uroczystość, a ja stawiam na wygodę, nie modę. Włosy spięłam, a równo o 20:00 zajechała po mnie dziewczyna mojego przyjaciela i ruszyłyśmy.
*OCZAMI MARCO* 
Ann, Mario i Robert przekonują mnie, że wszystko się uda, i że będzie jak dawniej, ale nadal mam obawy przed tym spotkaniem.
Gdy na miejsce dojechały dziewczyny - zrobiło mi się słabo ze strachu. Wysiadła z auta, chłopaki się schowały, a ja stałem jak słup. Gdy Emilka stanęła przede mną nie mogłem wydusić z siebie ani słowa. Lecz to ona zrobiła ten pierwszy krok.
-Co to ma być? - zapytała.
-Nie podoba ci się?
-Reus tu jest przepięknie, nawet nie wiedziałam, że w Dortmundzie jest takie miejsce, ale co chcesz tym osiągnąć? - powiedziała oschle, a ja złapałem ją za rękę i zacząłem:
-Wróćmy do siebie, jesteś miłością mojego życia i ja.. - nie dane było mi dokończyć, ponieważ Polka błyskawicznie mi przerwała.
-Stop. Nasza historia właśnie się kończy. To koniec Marco rozumiesz? Potrzebowałam cię wtedy, a ty polazłeś do innej. Potrzebuję cię również teraz, gdy białaczka powróciła, ale nie umiem ci ufać, rozumiesz??- te ostatnie słowa niemal krzyczała.
-Powróciła?...- zapytałem przerażony
-Tak. To koniec Marco rozumiesz? Ja mam dość.
-Ale Emilka.. -chciałem dokończyć, jednak mi przerwała:
-Nie Emilka. REUS TO KONIEC ZROZUM. - powiedziała zdenerwowana. Spuściłem głowę i stałem nieruchomo. Emilia odeszła. Poprosiła Ann, by ją odwiozła i pojechały. Podeszli do mnie Mario i Lewy.
-Mówiłem... - powiedziałem załamany. Chłopaki popatrzyły się na siebie i Mario zaczął:
-Słuchaj stary.. Ona na stówę powiedziała to pod wpływem emocji. Przecież każdy wie, że się kochacie! - złapał mnie za ramię.
-Właśnie. Ona ci wybaczy mówię ci, potrzebuje tylko czasu. - dodał Lewandowski.
-Ile czasu! Ja nie mogę bez niej żyć! -powiedziałem.
-Spokojnie. Musisz być silny stary. -powiedział Gotze.
-Wiem, wiem. Będę na nią czekał. - dodałem i pojechaliśmy do domów.
*OCZAMI EMILKI - SAMOCHÓD ANN*
Przez całą drogę nie zamieniłyśmy ze sobą ani słowa.
-Cześć.- powiedziałam, gdy dojechałyśmy do domu.
-Ej! Emcia nie złość się. - powiedziała ,,smutna'' narzeczona Mario.
-Po co to wszystko było? -zapytałam nie podnosząc głowy.
Ann nic nie powiedziała, więc powiedziałam tylko: ,,Pogadamy kiedy indziej - papa''. Weszłam do domu, zaczęłam płakać. Przez cały czas od kiedy zobaczyłam Marco w tamtym magicznym miejscu powstrzymywałam się od płaczu, lecz teraz nie musiałam już udawać, że jestem twarda. Sięgnęłam po alkohol i zaczęłam pić. Wiem, że nie powinnam. Zemdlałam i nic więcej nie pamiętam. Wiem tylko tyle, że gdy wróciłam do domu była już 20:30. Modliłam się tylko, żeby ktoś do mnie przyszedł...
*OCZAMI MARIO GOTZE*
Postanowiłem pojechać do Emilki i z nią poważnie porozmawiać, a przy okazji przeprosić. Co prawda była już 23:40, ale ona na pewno nie śpi. Wcześniej dzwoniłem do niej milion razy, lecz miała wyłączony telefon. Dzwoniłem, pukałem do drzwi - bezskutecznie. Zadzwoniłem do Ann, czy jest może z Emką. Niestety nie. Zdecydowałem się wejść, może coś jej się stało?! W środku nikogo nie było, na górze też. Jednak, gdy przeszukałem wszystko dokładnie.. Znalazłem Polkę leżącą w kuchni, za blatem wśród butelek po alkoholu. Sprawdziłem jej tętno i było bardzo słabe. Ponieważ mieszkała parę minut od szpitala - zawiozłem ją tam. Szybko przyjęli ją na oddział, zawiadomiłem ich o prawdopodobnym nawrocie białaczki, a oni podjęli decyzję o natychmiastowej operacji specjalistycznego płukania żołądka dla osób przewlekle chorych. Strasznie się przejmowałem, lekarz powiedział, że jeśli od razu nie zaczną  reanimacji - Emilka umrze!! Natychmiast zadzwoniłem po Marco, którego może nie pownienem zawiadamiać, ale podejrzewam, że Emilka chciałaby go tutaj. Zawiadomiłem również Ann, Roberta, Mitchella oraz Anię. Wszyscy oczywiście oprócz Ani - natychmiastowo zjawili się w szpitalu.
*SZPITAL - 5:56*
Operacja trwa już szóstą godzinę, a nadal nic nie wiemy. Lekarze, pielęgniarki biegają korytarzem ,,w to i we w to'', ale nikt nam nic nie mówi. Reus nie może usiedzieć w miejscu. Jest cały zestresowany, zmęczony, załamany.. Każdy się przejmuje, nie pokoi, ale on to zdecydowanie najbardziej. Po 7 godzinach z bloku operacyjnego, pod którym czekaliśmy, wyszedł lekarz.....

wtorek, 24 marca 2015

ROZDZIAŁ 17

Na imprezie byli: Mats z Cathy, Łukasz z Ewą, Kuba z Agatą, Ilkay z Silą, Nuri z Tugbą, Roman z Lisą, Marcel z Jenny, Mitch z Rhiri, Sebastian z Tiną, Mario z Ann, ja i Robert no i Marco. Piliśmy, bawiliśmy się, tańczyliśmy - wszystko do ,,białego rana''. Reus uśmiechał się, ale ja, jako jego dobra kumpela, wiedziałam, że jest bardzo przygnębiony.
*OCZAMI MARCO, RANEK*
Obudziłem się w siebie w domu. Jak ja się tu znalazłem?! Wstałem z łóżka, podszedłem do lustra  i zobaczyłem, że wyglądam jak jakiś potwór. Wczoraj chyba nieźle się upiliśmy. Spojrzałem na zegarek, a tam widniała godzina 13:48 (?!?!?!). Ubrany i uporządkowany położyłem się na łóżko i włączyłem mojego laptopa. Zalogowałem się na Facebook'a, miałem miliony powiadomień, wiele wiadomości. Przerwał mi dzwonek do drzwi.
-Emilia?! Co ty tu robisz?!
-Dobrze słyszeć twój głos. Mam nadzieję, że u ciebie wszystko dobrze. Jestem strasznie zagubiona w tym momencie, a czas dalej płynie, tęsknie Marco. - rozpłakała się.
-Emilka! Nie płacz kochana. Dziękuję, że przyjechałaś!
-Właściwie to już idę. Musiałam ci to powiedzieć, bo chyba by mnie rozniosło. Przepraszam, pa.- chciała odejść, ale szybko zareagowałem.
-Nie idź się Emcia! - krzyknąłem.
-Nie mów tak do mnie. Znajdź sobie inną, lepszą dziewczynę. Nie jestem ci już potrzebna. Pewien rozdział w naszych życiach właśnie się kończy Marco. - powiedziała.
-Wejdź. - wskazałem na kanapę, a Polka na niej usiadła. -Nic się nie zmieni, nikt cię nie zastąpi. To jest trudniejsze z każdym dniem i przepraszam, że to potoczyło się w ten sposób. Cóż. Próbowałem żyć bez ciebie, ale ja tak nie umiem, gdy przeczytałem sms-a łzy płynęły z moich oczu nieubłaganie, a za każdym razem gdy ciebie nie ma - czuję pustkę. Jestem rozdarty w środku i to BARDZO- powiedziałem akcentując słowo ,,bardzo".
-Ale Marco.. Jak ja mam ci dalej ufać, wiedząc, że mnie zdradziłeś? Powiedz mi jak? - powiedziała przez łzy.
-Nie przespałem się z nią, byłem pijany, nie doceniłem tego co dla mnie zrobiłaś, ile dla mnie poświęciłaś... Pocałowałem ją, to wszystko. Tylko tyle, wiem jestem idiotą, wybaczysz mi kiedyś? - odparłem z łzą spływającą po moim prawym policzku.
-AŻ tyle Reus. Kochałam cię. Właściwie to kocham nadal, lecz potrzebuję czasu..
-Ale wybaczysz mi? - ponownie zapytałem.
Nagle do domu wszedł Lewy.
-Oj sory to ja idę. - odpowiedział szybko.
-Nie, nie, ja właśnie wychodziłam. - powiedziała Polka przez łzy, kątem oka spoglądając na mnie -  swojego byłego chłopaka. Właśnie. Byłego...
 *OCZAMI EMILII*
Wyszłam z domu Marco, kierując się w stronę domu Ani. Mówiła mi, że wyjeżdża dziś do Polski, ale może jeszcze zdążę się z nią spotkać. Po 20 minutach byłam na miejscu. Zadzwoniłam do drzwi i okazało się, że zdążyłam przed wyjazdem Anny.
-E-E-EMILKA?! -krzyknęła rzucając się mi w ramiona.
-Hej- powiedziałam uśmiechając się przez łzy.
-Wchooodź- otworzyła szerzej drzwi, a ja zdjęłam bluzę i usiadłam na kanapie. -Opowiadaj. Co się stało- powiedziała przejęta.
-Rozmawiałam z Marco, to chyba naprawdę koniec...- i w tym momencie wybuchłam; nie mogę pojąć, czemu to tak się skończyło.. Moja przyjaciółka od razu mocno mnie przytuliła.
-Spokojnie.. Zostaniesz dzisiaj u mnie.
-A-a-ale miałaś jechać do Polski - odrzekłam.
-Zgrupowanie zacznie się jutro, trening mogę sobie odpuścić. Zostajesz tu i koniec kropka.
-No dobrze..
Jak powiedziała Ania, tak zrobiłam. Polka zrobiła nam zdrowy napój z jej przepisu oraz szaszłyki z dyni i cukinii - przepyszne! Oglądnęłyśmy film: ,,Wkręceni 2", by mnie trochę uspokoić i poprawić humor. Robert został wygoniony z domu, więc pojechał do Mario.
*OCZAMI ROBERTA* 
-Słuchaj Mario - powiedziałem nawet nie pytając czy mogę wejść do środka.
-No co, co znowu haha- zaśmiał się Niemiec.
-Byłem świadkiem dziwnej sytuacji. Emilka wróciła..
-CO?!- przerwał Mario.
-Nie przerywaj-odpowiedziałem, a mój przyjaciel tylko przytaknął. -Marco był zapłakany, Emcia to już w ogóle.. Jak gadałem z Reusem to powiedział mi, że on nie wytrzyma, że ją kocha i tak dalej. Martwię się o niego stary. - opowiedziałem.
-Kurna.. Ale mam pomysł! -Odpowiedział Gotze po czym zawołał swoją dziewczynę - Ann.....
-----------------------------------
Wiem, że krótki, przepraszam :) Ale mi osobiście bardzo się podoba :P Potrzymam was w niepewności co do pomysłu Mario... :* :*
Pozdrawiam :) :) :)

niedziela, 15 marca 2015

ROZDZIAŁ 16

*NASTĘPNEGO DNIA*
Nie spałam całą noc, bo myślałam o Marco. Właściwie to jak on mógł mi to zrobić?! Przecież jeszcze 2 dni temu powtarzał mi jak bardzo mnie kocha! Podniosłam się z łóżka, spojrzałam na telefon, jednak nie ujrzałam w nim żadnego sms-a. Mówi się trudno. Najwyraźniej Reus ma to wszystko,,w dupie".
Podniosłam się z łóżka i spojrzałam na zegarek. Zamurowało mnie, była 4:45! Eh.. Te nieprzespane noce... Poszłam do łazienki, stanęłam przed lustrem i myślałam że umre, gdy zobaczyłam swoje odbicie. Próbowałam doprowadzić się do porządku, ale na próżno.
*OCZAMI OBSERWATORA, ROZMOWA REUSA Z GOTZE*
-Jak ty mogłeś jej to zrobić stary!- krzyczał Gotze na zakłopotanego Reus'a.
-Ale Mario! Ja nic nie rozumiem! Co ja komu zrobiłem!
-Stary.. Serio nic nie pamiętasz??- piłkarz wyszczerzył oczy.
-No nie!
-Marco, pocałowałeś dziewczynę na oczach paparazzii, a jak cię zapytali czy jesteś jeszcze z Emilią, zaśmiałeś się i odeszłeś! Ona na pewno już widziała to w internecie...- tłumaczył Mario.- Lepiej sprawdzaj telefon, czy nie dostałeś żadnego sms-a!
-Żartujesz..- odparł Reus i po chwili spojrzał na swojego iphone'a, w którym zobaczył wiadomość od Emilki.- Ja pierdo**.... Kur** Mario zawaliłem.. -powiedział piłkarz, podając telefon przyjacielowi.
-Marco... Zadzwoń do niej, napisz, nie pozwól odejść!
-Ale ona nie chce mnie znać.- schował twarz w dłonie i rozpłakał się jak małe dziecko. Łzy same nabierały się mu do oczu. Przez jedną imprezę, przez jego własną głupotę, W jednej chwili stracił miłość, kto wie może miłość całego swojego życia..A przecież dopiero co ją odzyskał!
*OCZAMI MARCO*
Za 2 godziny mamy lot powrotny do domu. Nie miałem na nic siły, nie chciało mi się wręcz żyć. Bez Emilki nic już nie miało sensu. Jednak musiałem się wziąć w garść i zacząłem się pakować. W między czasie dzwoniłem z 10 razy do Emi, jednak nie odbierała-nie dziwie się jej.
**********
Jesteśmy już w Dortmundzie. Pusto tu jakoś bez Emilii, zawsze czekała na mnie na lotnisku, całowała na przywitanie. Wszyscy moi koledzy mieli dziewczyny, żony,  no może prawie wszyscy. Podeszła do mnie Ania:
-Jak mogłeś Marco. - zapytała z nienawiścią w oczach, co do niej wręcz nie podobne.
-Ania byłem pijany, nic nie pamiętam.. Dopiero rano Mario mi wszystko uświadomił.. Wiesz, że nigdy nie chciałem jej skrzywdzić!- tłłumaczył się Reus.
-Jutro lecę do Polski, pogadam z nią, ale narazie daj jej spokój, bo jak będziesz ją nękał sms-ami to tylko wszystko się pogorszy,jasne?- powiedziała Polka.
-Okej, dziękuję.
-Trzymaj się, papa- dała mu buziaka i poszła wraz z Robertem do samochodu.
Pojechałem do domu, rozpakowałem walizkę, usiadłem na łóżku i włączyłem mojego laptopa. Wszedłem na portale społecznościowe i oczywiście co było na stronach głównych? Zdjęcia moje i tej dziewczyny z wczorajszej imprezy. Ja nawet nie wiem jak ona miała na imię!! I chyba wolę nie wiedzieć..
*OCZAMI ANI LEWANDOWSKIEJ*
Emilka dzwoniła do mnie cała zapłakana i o wszystkim mi powiedziała. Ona nadal kocha Marco, mimo tego wszystkiego.
Usiadłam na kanapie i położyłam głowę na nogach Roberta.
-Aniu..- zaczął.
-Tak kochanie?
-Myślałaś już o dzieciach?- tym pytaniem kompletnie mnie zaskoczył.
-Myślałam kiedyś, ostatnio byłam zabiegana, więc nie. - odpowiedziałam.
-No dobrze, ale wiesz, że niedługo będzie trzeba podjąć jakieś odpowiednie kroki?
-Wiem, Robiś wiem, ale musisz wiedzieć, że...
-Że?- zapytał.
-Że ja będę musiała wszystko poświęcić. Będę musiała rzucić karate, ale wiedz, że ja dla ciebie jestem na to gotowa. Kocham cię i pójdę za tobą wszędzie. Poszłam do Poznania, poszłam do Dortmundu, pójdę i dalej. Dla ciebie wszystko, kocham cię.- czule go pocałowałam.
-Ania jesteś cudowna, dziękuję bogu, że cię spotkałem.- odwzajemnił pocałunek.
Nic już nie odpowiedziałam. Postanowiliśmy urządzić jakąś imprezę, a ponieważ była dopiero 12:30, a ja jutro wyjeżdżam do Polski, chłopcy nie mają jutro treningu, mogliśmy urządzić ją dzisiejszego wieczoru. Wysłałam Roberta po zakupy, ja podzwoniłam po znajomych, którzy bez wachania się zgodzili, wszyscy oprócz Marco. Postanowiłam do niego pojechać i poważnie z nim porozmawiać. Zostawiłam Robertowi kartkę: ,,Pojechałam do Marco, trzeba chłopaka namówić na tę imprezę, będę za 30 minut, ogarnij trochę :) - Ania <3 p="">Po upływie 5 minut byłam już pod domem piłkarza. Zadzwoniłam dzwonkiem, a drzwi otworzył mi zaspany, poczochrany, pijany (????) Marco.
-Marco! - krzyknęłam.
-Nie krzycz Ania!
-Marco miałeś być silny, a ty co! Pijany jesteś! - krzyczałam jeszcze głośniej.
-Healthy, ja nie mogę bez niej żyć. - Usiadł na kanapie, ponownie chowając twarz w dłonie.
-Reus! Wstajemy!- Pociągnęłam go za rękę i zaprowadziłam go do sypialni. Ten padł na łóżko, a ja zaczęłam wybierać mu porządne ubrania. Po paru miutach zastanowienia wybrałam te jeansytę koszulę oraz ulubione buty piłkarza.
-Wkładaj! - rzuciłam ubrania na Marcinho.
-Muuuusze?? -ciągnął.
-Nawet nie próbuj się przekomarzać.
Mój przyjaciel ubrał wybrane przeze mnie rzeczy, pociągnęłam go do łazienki, uczesałam dzieciaczka, zęby wymył już sam.
Po około 10 minutach byliśmy już w naszym domu (moim i Roberta). Marco nie wyglądał już na pijanego, więc nie było źle. Przywitał się z Lewym i pomógł w przygotowaniach do imprezy. Powoli zaczęli się schodzić nasi przyjaciele.
---------------------------------
Chciałam jeszcze opisać imprezę, lecz jednak tego nie zrobię :D
Mam nadzieję, że wam się podoba ten rozdział, bo mi osobiście - podoba się bardzo.
Swoje opinie wyrażajcie w komentarzach :) Pozdrawiam :*


poniedziałek, 2 marca 2015

ROZDZIAŁ 15

-Emilka, ale ja...- niestety nie dokończył, bo do domu wparowała...

...MOJA MAMA?!!
-Mamo?! - krzyknęłam zdziwiona jej obecnością
-Tak córciu, wracasz do Polski. Tu i teraz.
-Nigdzie stąd się nie wybieram!- krzyczałam jeszcze głośniej, a Marco stał z otwartą buzią i nie mógł wydusić z siebie ani słowa. -Teraz to tutaj jest mój dom, tutaj chcę mieszkać!
-Emilio to nie podlega dyskusji, dopóki jesteś zameldowana w Polsce, w naszym domu, musisz tam przebywać. Inaczej zgłoszę to na policję. - odpowiedziała i wtedy pomyślałam, że to jednak nie są żarty. -Mam już dla ciebie bilet, wylatujemy jutro o 13:00. Do zobaczenia. -powiedziała i zatrzasnęła za sobą drzwi.
Usiadłam na kanapie, włożyłam twarz w dłonie i momentalnie z moich oczu poleciały łzy. Nie mogę wyjechać, nie teraz!
-Emilka...
-Marco nie zaczynaj. Ja muszę wyjechać.- odparłam. 
-Nie musisz! Nie możesz kochanie!- krzyknął Reus. -Nie chcę cię stracić!
-Misiek, wrócę nie długo. Polecę do Polski, wymelduję się, kupię bilet do Dortmundu i wracam do ciebie.
-Nie, nie możesz wyjechać Emcia, nie pozwolę ci rozumiesz? - powiedział Marchino, którego nigdy nie widziałam w takim stanie.  Oczy miał szklane, smutne...
-Nie ma już co rozmyślać, Marco wrócę. Obiecuję.- powiedziałam mu prosto w oczy.
*PARĘ GODZIN PÓŹNIEJ, DOM EMILKI*
Piłkarz poszedł sobie już dawno, lecz myślę, że nie zgadza się z moją decyzją. Wiem, że mnie kocha i chce dla mnie jak najlepiej, ale nie chcę mieć żądnych problemów. MUSZĘ wrócić do Polski, do domu. 
Oglądałam film, gdy nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Była to Ania.
-Hej kochana idziemy dzisiaj na siłkę, nie ma nie. Trzeba ćwiczyć formę! - oświadczyła mi Ania, a ja wyczułam, że się uśmiecha.
-Aniu bardzo bym chciała, ale nie mogę..- powiedziałam smutnym głosem, który odzwierciedlał mój dzisiejszy humor.
-Coś się stało? -spytała przejęta Lewandowska.
-Ania ja... j-jaa... Wracam do Polski...- odrzekłam i w jednej chwili zalał mnie strumień łez.
-Nic już nie mów, uspokój się, zaraz u ciebie będę. -rozłączyła się.
To właśnie w niej cenię. Jest zawsze, gdy jej potrzebuję. 
Po 10 minutach ,,Healthy'' była już w moim domu. Opowiedziałam jej całą historię, która miała miejsce dzisiejszego dnia, a ona mnie mocno przytuliła, dodając mi otuchy. Kocham tą kobietę poprostu! 
Tego wieczoru obejrzałyśmy jeszcze ,,50 twarzy Greya'', zjadłyśmy popcorn wedle przepisu Ani oraz wszystko popijałyśmy koktajlem cytrynowym. Później rozmawiałyśmy z chłopakami, którzy byli w drodze na mecz z Galatasaray Stambuł w ramach rozgrywek grupowych Ligi Mistrzów. Właściwie to czemu Marco nie powiedział mi, że wyjeżdża? A może chciał powiedzieć mi to, gdy właśnie wparowała moja mama? Nie wiem, nie wnikam. Jednak w czasie naszej rozmowy na ,,Skype'ie'' siedział przygaszony, przytłoczony, nic nie mówił, tylko patrzył się ciągle na mnie. Jedynie Robert, Mario i Mitch coś mówili. Mój chłopak ani słowa. 
Lewandowska pojechała do siebie około północy, żegnając mnie i zapewniając, że w Polsce również będzie mnie zawsze odwiedzała. To był bardzo ciężki dzień.
*NASTĘPNEGO DNIA*
Wstałam około 5:00- nie mogłam spać. Ciągle myślałam o Marco. O tym, że, gdy wyjadę on znajdzie sobie inną, o mnie zapomni. Jednak postanowiłam być silna. Wstałam z łóżka, założyłam na siebie luźne ubrania, włosy związałam w niedbały koczek, makijażu nie robiłam. Zabrałam się za pakowanie. Stwierdziłam, że nie będę pakować wszystkich swoich rzeczy, spakuję tylko te najpotrzebniejsze. Zajęło mi to nie dużo, może około 1,5 godziny. Była 7:30. Przebrałam się w sportowe rzeczy, zjadłam crossanta, popiłam wodą i pobiegłam na jogging. Właściwie to biegłam tam, gdzie mnie nogi poniosą. A poniosły mnie na SIP. Weszłam do środka, przywitałam się z ochroniarzem i poszłam do gabinetu mojego trenera. Wiedziałam, że tam go spotkam, ponieważ u siebie przesiaduje od wschodu słońca, praktycznie do północy, ale sprawia mu to radość, kocha swoją pracę.
-Dzień Dobry trenerze. - przywitałam się z nim uśmiechem. -Mam dla pana wiadomość. Niestety, ale muszę wrócić do Polski, pozałatwiać niektóre formalności i myślę, że za miesiąc powinnam być z powrotem w Dortmundzie. Czy po powrocie będę mogła kontynuować treningi? - zapytałam z nadzieją.
-Ależ oczywiście! Wielka szkoda, że wyjeżdżasz, no ale rozumiem, formalności do życia dorosłego są bardzo potrzebne. Droga wolna. Dla ciebie Borussia zawsze będzie czekała z otwartymi ramionami. - uścisnął mnie tak mocno, że zaparło mi wdech w piersiach.
-Dziękuję naprawdę. W takim razie do zobaczenia! - ,,rzuciłam'' wybiegając z biura mojego trenera, w kierunku boiska. Weszłam na murawę, pocałowałam trawę, i wyszłam z powrotem do wyjścia. Pobiegłam do domu.
*15:30- POLSKA*
{W trasie Niemcy - Polska, nie zamieniłam z moją mamą ani słowa. Nie miałam ochoty. W samolocie nawet poprosiłam jakieś dziecko, by zamieniło się ze mną miejscami, bo chciałam być jak najdalej od mamy... Przez cały lot słuchałam muzyki z mojego IPhone'a oraz pisałam z Marco sms-y. Pisał jak bardzo za mną tęskni i że mnie kocha... Odpisywałam mu..Nasza rozmowa trwała może około 15 minut. Resztę drogi przespałam.}

No i stało się... Znowu jestem w tej starej, przebrzydłej Polsce. Można to tak nazwać. Oczywiście, że kocham mój kraj i jestem patriotką, ale nie chciałam wracać tu w taki sposób. Tęsknię za Marco, Anią, Mario, Robertem, Ann, Mitchem... Tęsknie właściwie za wszystkimi moimi przyjaciółmi z Dortmundu. A zdążyłam pożegnać się tylko z Lewandowską i Reusem... Eh... 
Gdy weszłam do domu, czułam, że wszystko zaczyna się od nowa. Te stare, niby nowoczesne, ale dla mnie to już nic nowego - progi. Moja mama kazała mi wracać do szkoły, ponieważ był dopiero wrzesień, a ja byłam w klasie maturalnej (od autorki-przypominam, że Emilka wyjechała do Dortmundu pod koniec 2 klasy liceum). Nie miałam na to szczerej ochoty, ale co ja moge.. Muszę się uczyć, by później dostać się na dobre studia. Poszłam na górę do mojego pokoju, walizkę postawiłam przy szafie, padłam na łóżko, lecz nagle rozdzwonił się mój telefon. Był to Marco. Nie odebrałam. Właściwie to nie wiem czemu, w tym momencie miałam ochotę być sama. Wyciszyłam telefon, wzięłam za to mojego laptopa. Weszłam na strony społecznościowe i co zobaczyłam na jednej z nich? Artykuł pod tytułem:,,Nowa dziewczyna Marco Reusa?!'' Było w nim napisane to:
,,23 września, w Stambule nasz reporter spotkał piłkarza, a mianowicie Marco Reusa. Nie był jednak sam. Był on z tajemniczą blondynką. Reporter nakrył ich na gorącej scenie. Czy Reus znalazł sobie nową dziewczynę? Na pytanie reportera zaśmiał się i odszedł przewracając oczami." 
Było nawet ich zdjęcie.... Napisałam do niego tylko krótkiego sms-a o treści: ,,To koniec''...

----------------
Wracam do was z o wieleee dłuższym rozdziałem :D Mam nadzieję, że si3 podoba. Pozdrawiam i liczę na komentarze :))

środa, 28 stycznia 2015

ROZDZIAŁ 14

Pocałował mnie w policzek, nie opuszczając dłoni.
-Co się stało? - zapytał
-Marco.. - Powiedziałam i ponownie się popłakałam, przytulając  się do Reusa.
-Emi powiedz mi co sie z tobą dzieje.
-Siadaj-powiedziałam, wskazując na skórzaną kanapę.- chodzi o to, że nie wiem co robić. Zależy mi na tobie, ale narazie chyba nie mogę ci ponownie zaufać. - tłumaczyłam przez łzy.
-Emilka, rozumiem cie. Zraniłem twoje serce, rozumiem potrzebujesz czasu. Ale pamiętaj, że będę na ciebie czekał, ile tylko będzie trzeba.- odrzekł Marco.
-Mam nadzieję, że nie długo. 
-Nie płacz już-odpowiedział.- idziemy oglądać film halo halo- krzyczał Reus na cały dom, a ja nie mogłam przestać się śmiać.
Piłkarz wybrał film ,,Wygrać miłość". Marco romantyk (haha). Siedzieliśmy zajadając się popcorn'em i popijając Coca-Colą. Może i nie powinniśmy, bo musimy przestrzegać diety, ale czasem trzeba. Marchino (czyt. Markinio) objął mnie ramieniem, a  ja oparłam swoją głowę o niego.. 
Gdy film się skończył, postanowiliśmy porobić sobie zdjęcia, tak na pamiątkę. Jedno z naszych ,,selfie" szczególnie nam się spodobało. Marco wstawił je na instagrama z dopiskiem: ,,Best evening with my friend♥♥". Korzystając z okazji, że Reus poszedł załatwić swe potrzeby, a zostawił swój telefon, niezablokowany telefon, postanowiłam wstawić mu tzn. ,, karniaka". Weszłam na instagrama piłkarza i wstawiłam swoje zdjęcie z napisem: ,,Marco come back from toilet haha". 
Oczywiście gdy pomocnik wyszedł z toalety i zobaczył, że siedzę z jego telefonem, udawał, że ma ,,focha".
-Oj no Marcoooo, nie fochaj się...
-.....
-Marco!!
-....
-Co mogę zrobić, żebyś nie był zły nooo - ciągnęłam.
Marco nic nie odpowiedział, tylko wskazał palcem na swoje usta.
-O nie nie nie!! - zaśmiałam się
-To nie! - powiedział stanowczo, jednak dalej udawając.
No więc pocałowałam mojego przyjaciela. Ależ oczywiście Marco nie chciał się odczepić, to mistrz postanowił u mnie przenocować.
*RANO, DOM EMILKI*
Obudziłam się jeszcze przed pobudką Reusa, Postanowiłam zrobić mu pyszne śniadanie. Szybko pobiegłam do sklepu po rogaliki i potrzebne rzeczy, wróciłam po 10 minutach. Założyłam na siebie luźne ubrania i poszłam do sypialni, w której słodko spał piłkarz. Usiadłam na Marco, Dałam mu buziaka w policzek, na jego torsie postawiłam tacę ze śniadaniem i szturchnęłam piłkarza delikatnie, ale oczywiście Reus nie umiał spokojnie się obudzić tylko zaczął sie przewracać z boku na bok i przewrócił całe śniadanie wraz ze mną na podłogę.
-Reus! - krzyknęłam
-O boże hahahaa- zaczął się śmiać, podczas gdy ja dalej leżałam na podłodze.-Już ci pomagam.
Marco pomógł mi wstać, ale podniósł mnie tak niefortunnie, że dzieliła nas niebezpiecznie bliska odległość. Spojrzał mi w oczy, a ja nie mogłam mu się oprzeć. Jak to mówią, stara miłość nie rdzewieje. Spojrzałam mu w jego ciemnozielone tęczówki, on przeczesał mi moje włosy, objął mnie w talii, przybliżył do siebie i czule, jak nigdy - pocałował. Chyba jednak jesteśmy sobie pisani...
-Prze-prze-przepraszam.. Nie pownieniem...- powiedział Reus oddalając się ode mnie.
-Nie Marco. To nie twoja wina. Jesteśmy chyba sobie stworzeni. Nic na to nie poradzimy. - odpowiedziałam.
-Naprawdę tak uważasz?
-Tak, nie ma co udawać. Ale to nie znaczy, że jesteśmy razem Marcinio- powiedziałam i poczochrałam jego blond włosy i pocałowałam w policzek.
-Dobrze. - odwzajemnił pocałunek.
Piłkarz zrobił sobie nowe śniadanie i poszliśmy pobiegać. Przebiegliśmy dookoła Parku, później dookoła Iduny i wróciliśmy do domu. Gdy byliśmy już w domu Marco zaczął:
-Emilka, ale ja...- niestety nie dokończył, bo do domu wparowała...
----------------
W końcu!! :D
4 komentarze- kolejny rozdział :)

sobota, 17 stycznia 2015

ROZDZIAŁ 13

*NASTĘPNY DZIEŃ*
Wstałam o 6:30, ponieważ miałam zamiar jeszcze pobiegać, a na 9:00 miałam trening. Podniosłam się z łóżka i poszłam do toalety- przebrać się. Po 15 minutach byłam już gotowa. Założyłam sportowy stanik, moje ulubione leginssybuty do biegania, włosy związałam w wygodnego koczka. Na mojego Iphone'a włożyłam zwyczajne etui. Wszystko składało się w zgrabną całość. Zrobiłam jeszcze zdjęcie na instagrama z dopiskiem ,, #Good_Morning#Everyone#instagirl#instaphoto#instashoes#training#fitness#I'm_Free!!! :) ". Uznałam, że ludzie powinni wiedzieć, że ja i Marco nie jesteśmy już razem. Oczywiście nie minęła minuta, a już miałam tysiące powiadomień. Na przykład komentarze typu ,,You're free? And what about Marco?!"(Jestes wolna? A co z Marco?!).Eh.. Ludzie to jednak interesują się życiem innych bardziej niż swoim własnym. Włożyłam słuchawki do uszu, zjadłam sałatkę wegetariańską na szybko, zamknęłam drzwi od domu i pobiegłam. Biegałam dość dużo, bo gdy zrobiłam sobie mały postój, była już 8:20. Postanowiłam wracać, bo za 40 minut mam trening na Idunie! Do domu dobiegłam na tyle szybko, że zdążyłam się wykąpać, zjeść porządne śniadanie, spakować się i wyjechać na trening. Pod stadionem byłam o 8:45. Oczywiście trener pomylił godziny i musimy mieć trening z męską Dortmundzką drużyną. Mieliśmy dobrać się w pary - chłopak dziewczyna. Od razu z Gotze'm do siebie podbiegliśmy i zaczęliśmy śmiać się jak małe dzieci. Wszyscy oczywiście też wybuchli śmiechem. Marco był w parze z Samantą, koleżanką z drużyny. Jest piękna, nie ma co zaprzeczać. Najpierw mieliśmy zrobić 20 kółek na na około stadionu, tak na rozgrzewkę.. Po około 10 minutach podzieliliśmy się na drużyny. Byłam z Mario, Marco, Kubą, Robertem, Mitchem, Marcelem no i Kevinem.
*PO TRENINGU, PRZED STADIONEM*
Czekałam na Mario przed stadionem, bo miałam przybłędę odwieść do domu. ,,Aktywny" Mario postanowił przybiec na trening. Stojąc oparta o maskę mojego samochodu, podszedł do mnie Reus.
-Hej - zaczął skłopotany.
-Hejka- odpowiedziałam z uśmiechem.
-Nie jesteś na mnie zła?
-No zgadnij- odpowiedziałam przewracając oczami.
-A.. sory, głupie pytanie, przecież nigdy mi nie wybaczysz, przepraszam- uśmiechnął się
-Spoko. Chcesz coś?- cicho się zaśmiałam.
-Właściwie to chcę. Zostaniemy przyjaciółmi? Tak jak ty i Mario. Chciałabyś?- tą propozycją trochę mnie zaskoczył. Nie spodziewałam się tego.
-Hahah żartujesz?- zaśmiałam się dość głośno.
-Nie.- powiedział stanowczo.
-Serio? Chciałbyś?
-Nawet nie wiesz jak bardzo- powiedział przybliżając się do mnie na zbyt bliską odległość.
-Hej hej! Przyjaciółmi!- powiedziałam odsuwając się od Marco oraz wyodrębniając słowo ,,przyjaciółmi".
-Wiem, przecież mi nie wybaczysz- odparł Reus, puszczając mi ,,oczko".
-Może kiedyś.... Ale przyjaciółmi zostańmy. Jesteś dla mnie zbyt ważny, żebym cię od razu przekreśliła.
-Naprawdę?- zapytał zdziwiony.
-Naprawdę- odparłam ze śmiechem, ponieważ blondyn mocno mnie uściskał, tak, że nogami nie dotykałam ziemi!
*DOM EMILKI, 16:00*
Dzisiaj o 18:00 idę z Anią na siłownie. Co prawda moje ciało  już jakoś wygląda, ale nie mogę odpuścić, bo zacznę jeść jakieś paskudztwa no i już nie będzie tak pięknie. Umówiłam się z nią na miejscu. Usiadłam na łóżku, w moim pokoju i zobaczyłam na przeciwko zdjęcie moje i Marco. Wspomnienia wróciły. Nie wiem, jak on mógł mi to zrobić.... Położyłam się i rozpłakałam. Łzy leciały mi jak strumień, nie mogłam się opanować. Tak bardzo go kocham, zależy mi na nim, ale chyba nie mogę mu ponownie zaufać, potrzebuje czasu... W czasie moich przemyśleń, zadzwonił mi telefon. Na wyświetlaczu pojawił mi sie numer Marco. Postanowiłam odebrać.
-Halo?
-Hej Emilka, wszystko okej?
-Tak, tak- powiedziałam ocierając łzy.
-Ty płaczesz?- zapytał, a ja wyczułam, że się przejął.
-N- n- nie... Znaczy się...  Eh..- i w tym momencie coś we mnie pękło. Rozpłakałam się do słuchawki, nie wstydziłam się okazywać swoich uczuć przy Marco.
-Zaraz będę- powiedział stanowczo.
-Nie Marco! Nie trzeba! Nie, nie przyjeżdżaj!
-Nie dyskutuj, odwołuj wszystkie zajęcia, pierdoły, spędze cały wieczór u ciebie, nie możesz płakać Emilko. - powiedział Reus.
- No dobrze...
-Będę za 10 minut, papa- powiedział Reus, po czym się rozłączył.
Wstałam z łóżka, napisałam do Ani, że nie zdołam się z nią spotkać, że przepraszam, Podeszłam do szafy, żeby wybrać ubrania na wizytę piłkarza. Postawiłam na luźny sweter i czarne rurki, włosy związałam w luźnego koka.  Postanowiłam nie robić makijażu,  bo po co? Stałam oparta o ścianę,, gdy nagle poczułam czyjeś dłonie na mojej tali. Był to Marco. Pocałował mnie w policzek, nie puszczając dłoni.
-Co się stało? - zapytał

piątek, 2 stycznia 2015

ROZDZIAŁ 12

ROZDZIAŁ JEST DEDYKOWANY DLA ,,NatalaxDDDD" (Z ASKA :D ) SIEDZĘ JUŻ NAD TYM ROZDZIAŁEM, DODAM GO DZIŚ :D :*
Po około 15 minutach byłam pod domem Lewandowskich. Auto zaparkowałam przed domem i zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi. Nie musiałam długo czekać, bo drzwi otworzył mi Robert.  Pocałowałam przyjaciela w policzek, a on pomógł mi zdjąć płaszczyk. Weszliśmy do salonu, przywitałam się z wszystkimi, ale nigdzie nie widziałam Reus'a. W sumie co mnie to obchodzi? Nie jesteśmy razem, ale życzę mu jak najlepiej. Stałam przy blacie kuchennym, gdy nagle ktoś złapał mnie w pasie i cmoknął w policzek. Odwróciłam się i zobaczyłam Mario Gotze. W sumie to z nim zaprzyjaźniłam się najbardziej od czasu przyjazdu do Dortmund'u. Świetnie się dogadujemy, rozumiemy i chyba znamy swoje najskrytsze sekrety, marzenia. Niektórzy, media, przechodnie mogą pomyśleć, że jesteśmy parą, albo że jesteśmy parą małych dzieci, które biegają po ulicy.
-A co ty bez Marco? - Mario jeszcze nie wiedział, że nie  jesteśmy razem. Przynajmniej nie dowiedział się tego ode mnie. Ale Marco mu nic nie powiedział?
-Nie jesteśmy już razem przeszło 2 tygodnie. Nie mówił ci nic?- zapytałam zdziwiona.
-Serio?! -prawie krzyknął.- Czemu? Ale jak to?
-Normalnie Mario głuptasie- zaśmiałam się i pstryknęłam go w nos.
-Ej no to bolało!! Zemszczę się! - krzyknął ,,szykując się do łaskotania" mnie, bo wiedział, że mam łaskotki.
Zaczełam uciekać z wiskiem, a że byłam na szpilkach, zdjęłam je i zaczeliśmy biegać po całym domu. Wszyscy się śmiali, a ja odwracając się, by spojrzeć gdzie jest piłkarz, potknęłam się i prawie upadłam, bo w ostatniej chwili złapał mnie... No właśnie. Złapał mnie Marco. Byłam wściekła, a zarazem wdzięczna. Wściekła, bo miałam go unikać, a wdzięczna, bo mnie uratował. Szybko wstałam z jego objęć i rzuciłam tylko krótkie ,,dziękuję". Może i chamsko, ale nie bardziej niż to co on mi zrobił. Może mu kiedyś wybaczę, na pewno nie teraz.
*PARĘ GODZIN PÓŹNIEJ*
Impreza się rozkręciła. Co chwila ktoś prosi mnie do tańca, chyba nawet nie siedziałam dzisiaj. Piliśmy dużo, nawet bardzo. Wszyscy są pijani, nawet ja. A nigdy nie pije dużo. Upiłam się tak, bo może chcę zalać smutki? Sama nie wiem. Po wielu tańcach w końcu usiadłam przy blacie w kuchni. Po chwili spokoju podszedł do mnie Marco.
-Zatańczysz?
-Pff.. -rzuciłam.
-Emilka, przepraszam, że Cię okłamałem. Chciałem dla Ciebie jak najlepiej.
-Coś ci nie wyszło.
-Emcia...- przeciągnął.
-Sremcia. Słuchaj Marco. Życzę Ci jak najlepiej, ale na razie beze mnie. Ułóż sobie z kimś życie, możesz robić co chcesz, możesz przelecieć każdą, zabawić się każdą. Proszę bardzo. I tak już nie jesteśmy razem.- powiedziałam biorąc kolejny łyk drinka. Może i chamsko mu odpowiedziałam, ale należy mu się.
-Wiesz że taki nie jestem. Będę na ciebie czekał. - odpowiedział smutny, odchodząc.
-Marco... - złapałam go za nadgarstek.
-Tak?- podniósł głowę.
-Pocałuj mnie ostatni raz, najlepiej jak potrafisz, najczulej, poprostu pocałuj ostatni raz. - chyba naprawdę jestem ostro pijana, skoro plotę takie głupoty.
Reus nic nie odpowiedział, tylko mnie pocałował. Czule, długo.
-Dobra, dziękuję. -powiedziałam płacząc (ze smutku) i odrywając się od ust piłkarza.
-Naprawdę tego chcesz?- zapytał odsuwając się ode mnie.
-Dobrze wiesz, że nie chce.
-To czemu my to robimy?- dopytywał.
-Bo nie umiałabym żyć z myślą, że masz dziecko z moją najlepszą przyjaciółką. Byłą przyjaciółką.- odpowiedziałam przez łzy.
-Jeszcze raz przepraszam Emilka, zadzwoń jak będziesz gotowa lub będziesz chciała się spotkać.
-Żegnaj Marco- powiedziałam uśmiechając się- wszystkiego dobrego.
-Pa....- odpowiedział smutny.
Poszłam na górę do toalety poprawić swój makijaż, ponieważ od tego całego płaczu całkowicie mi się rozmazał. Wychodząc usłyszałam dziwne dźwięki z sypialni Ani i Roberta, a że jestem bardzo ciekawska, postanowiłam zobaczyć co usłyszałam. Spojrzałam przez szybkę od drzwi, a tam zobaczyłam Mario i Ann czule się całujących i pomyślałam, że zaraz do czegoś dojdzie. Nie myliłam się. Mario zaczął rozbierać Ann, ona go, a dalej już chyba wszyscy wiemy co się wydarzyło ( :D ). Uśmiechnęłam się sama do siebie na myśl, że mojemu najlepszemu przyjacielowi wszystko się układa. Dalej już nie podglądałam, zeszłam na dół. A tam prawie wszyscy spali na podłodze. Tylko Ania, Robert i Marco jakoś się trzymali.
-Coś mnie ominęło?- zaśmiałam się.- Nie było mnie może 5 minut.
-Oj no nie dużo, ale naprzykład Roman powiedział, że jest zmęczony wyłączył muzykę i zasnął momentalnie, a reszta za nim- śmiała się Lewandowska.
-Oj jestem ciekawa jak jutro wstaniecie na trening.- tym razem zwróciłam się do Marco i Roberta, którzy pomagali dla Ani zbierać kieliszki ze stołu.
-Oj chyba nie znasz moich możliwości- puścił mi oczko Reus.
-No to jak zamierzasz wstać po takiej imprezie, na której poszło może 10 litrów wódki?- zapytałam ciągle nie mogąc pochamować śmiechu.
-Pf....Nie będę spał- zaśmiał się mój były chłopak.
Nic już nie odpowiedziałam, tylko zaśmiałam się i zabrałam się za pomoc moim przyjaciołom. Skończyliśmy po nie całej pół godziny. Osoby śpiące na podłodze postanowiliśmy zostawić w spokoju. Niech śpią. Do domu wróciłam około 4:30. Piechotą, samochód zostawiłam u moich przyjaciół.
*10:00 DOM EMILKI*
Wstałam dość wcześnie jak na dzień po dużej imprezie. A nie długo moje urodziny, to wogóle się upijemy. Postanowiłam pobiegać, na dobre rozpoczęcie dnia. Zjadłam dietetycznego rogala i poszłam na górę - by się ubrać. Postawiłam na ten zestaw. Makijażu nie robiłam, włosy splotłam w wysoki kucyk i ruszyłam. Postanowiłam jednak pobiec po mój samochód. Do Lewandowskich miałam dość spory kawałek, dotarłam  tam po niecałej godzinie. Zapukałam do drzwi, bo nie chciałam budzić grupy śpiochów, którzy padli na podłodze. Otworzyła mi Ania. Powiedziałam,  że zabieram moje auto, pocałowałam przyjaciółkę w policzek i pojechałam do domu. Zaparkowałam samochódw garażu pod blokiem i poszłam do mojego apartamentu. Wzięłam prysznic i napisałam sms-a do mojego najlepszego przyjaciela - Mario.
                                                     ,,I jak po nocy? :* "
Szybko dostałam odpowiedź :     ,,Szkoda gadać... Głowa boli, odpuściłem sobie trening... :P "
                                               ,, No cóż.. Kac morderca nie ma serca Mario :* <3 odpoczywaj:="" p="" papa="">                                                       ,,Papa <3 p="">Zeszłam do salonu i włączyłam telewizor. Postanowiłam oglądnąć film: ,,Gwiazd naszych wina". Resztę dnia spędziłam przed komputerem.

ROZDZIAŁ 11

*PARĘ GODZIN PÓŹNIEJ - LOTNISKO - DORTMUND*
Po lądowaniu postanowiłam nikogo nie informować o moim powrocie. Była 8:40, więc Marco był na treningu. Pojechałam taksówką najpierw do swojego domu, a później do domu Marco. U siebie zostawiłam walizki, ogarnęłam się trochę, a gdy byłam pod drzwiami Reusa, zadzwoniłam i otworzyła mi Kathrin (siostra Marco).
-Hej -powiedziałam
-Hejka, co ty tu robisz?!- zapytała bardzo zdziwiona.
-Wróciłam.
-Po jednym dniu?- dopytywała siostra mojego chłopaka.
-Tak wyszło - krzywo się uśmiechnęłam.- Jest Marco?
-Tak, tak, właśnie wrócił z treningu. Bierze prysznic, usiądź, poczekamy na niego- powiedziała i szeroko sie uśmiechnęła.
Nic już nie odpowiedziałam, Usiadłyśmy i po około 15 minutach przyszedł Marco.
-Emilia?- przetarł oczy.
-Tak, tak, ja. Musimy poważnie porozmawiać.- powiedziałam stanowczo.
-Coś się stało?
-Tak, ubieraj się idziemy na spacer.
-Ja jestem gotowy.
-Więc chodźmy.
Wyszliśmy z domu piłkarza i poszliśmy do parku. Szliśmy jednak w ciszy. Gdy byliśmy już w parku, usiadłam na ławce i kazałam to samo zrobić Reus'owi.
-Marco....- zaczęłam.
-No co się stało?
-Co masz wspólnego z wyjazdem Sylwii do Barcelony?- zapytałam lekko podnosząc głowę.
-Powiedziała ci o wszystkim....- spuścił głowę.
-O niczym mi nie powiedziała. Kazała mi z tobą poważnie porozmawiać.- powiedziałam stanowczo.
-Matko nie wiem jak to zacząć...- przeciągał.
-Reus!- krzyknęłam.
-Dobrze, tylko się nie denerwuj. Już chyba znasz tą Cleo? Córkę Sylwii?
-Tak, ale Marco co ty masz z nią wspólnego!!!- krzyczałam jeszcze bardziej.
-Emilka...- złapał mnie za ręce.- To moja córka.
-Słucham.....- wyrwałam moje dłonie z jego objęć i popłakałam się. Nie mogę w to uwierzyć....
-Emilcia, ale to było jak jeszcze nie było cię w Dortmundzie! Nie wiedziałem o tobie, nie znaliśmy się. Z Emilką poznaliśmy się na dyskotece i to był jeden raz. Potem tylko napisała mi sms-a, że jest ze mną w ciąży i na następny dzień wyjechała. Więcej jej nie widziałem. Wysłała mi tylko ostatnio zdjęcie małej. - tłumaczył się.
-Marco nie tłumacz się, wiedziałeś, a nic mi nie powiedziałeś... Ukrywałeś to, a wierność to podstawa związku, ufałam Ci, ale ty to schrzaniłeś. Z nami koniec Reus. Dziękuję za te wspaniałe miesiące, ale nie wiem czy jestem w stanie ci ponownie zaufać. Chyba nie. Więc żegnaj.- powiedziałam odchodząc cała z płaczem.
-Ale Emilka!!!- krzyknął za mną, ale zaczęłam bieć - odpuścił.
Jak on mógł mnie okłamać? Ma dziecko, a nic mi nie powiedział! Nie mogę  w to uwierzyć... A Sylwia? Nie chcę jej znać.
*2 TYGODNIE PÓŹNIEJ* 
Ułożyłam sobie życie. Niestety bez Marco, ale tak jest lepiej dla nas obojga. Zmieniłam numer, wszystko się układa. Schudłam tak jak planowałam, ale dalej zdrowo się odżywiam. No i w końcu pokonałam białaczkę! Lekarz powiedział, że takiego przypadku to jeszcze nie miał, że dziewczyna pokonuje taką ciężką chorobę po nie całym roku. Znalazłam nowe mieszkanie, nowocześnie urządzone i spełnia moje potrzeby. Tamten dom sprzedałam. Za dużo złych wspomnień. Do klubu ( Borussia Dortmund Ladie's ) chodzę regularnie. Mam już miejsce w pierwszym składzie, z czego jestem bardzo zadowolona. Marco unikam z daleka. Kupiłam również samochód.
Dzisiaj jest impreza u Lewandowskich, na którą zostałam zaproszona. Może i będzie tam Reus, ale w każdym razie będę go unikała z daleka. Domówka zaczyna się za 3 godziny, czyli o 20:00. Postanowiłam już przygotować ubrania, ponieważ nie lubie robić wszystkiego na ostatnią chwilę. Wybrałam ten zestaw. Zeszłam na dół, jednak jeszcze się nie ubrałam. Usiadłam przed telewizorem, włączyłam go, włączyłam komputer weszłam na Facebooka, Instagrama, Tweeter'a, Ask'a, jednak nie było na nich nic ciekawego, więc wyłączyłam komputer. Spojrzałam na zegarek, była już 19:30! Jak ten czas szybko leci, naprawdę. Poszłam do swojego pokoju, założyłam przygotowane wcześniej rzeczy i zrobiłam sobie delikatny makijaż. Wyłączyłam wszystkie światła i urządzenia,  zamknęłam drzwi i ruszyłam do domu moich przyjaciół.