poniedziałek, 2 marca 2015

ROZDZIAŁ 15

-Emilka, ale ja...- niestety nie dokończył, bo do domu wparowała...

...MOJA MAMA?!!
-Mamo?! - krzyknęłam zdziwiona jej obecnością
-Tak córciu, wracasz do Polski. Tu i teraz.
-Nigdzie stąd się nie wybieram!- krzyczałam jeszcze głośniej, a Marco stał z otwartą buzią i nie mógł wydusić z siebie ani słowa. -Teraz to tutaj jest mój dom, tutaj chcę mieszkać!
-Emilio to nie podlega dyskusji, dopóki jesteś zameldowana w Polsce, w naszym domu, musisz tam przebywać. Inaczej zgłoszę to na policję. - odpowiedziała i wtedy pomyślałam, że to jednak nie są żarty. -Mam już dla ciebie bilet, wylatujemy jutro o 13:00. Do zobaczenia. -powiedziała i zatrzasnęła za sobą drzwi.
Usiadłam na kanapie, włożyłam twarz w dłonie i momentalnie z moich oczu poleciały łzy. Nie mogę wyjechać, nie teraz!
-Emilka...
-Marco nie zaczynaj. Ja muszę wyjechać.- odparłam. 
-Nie musisz! Nie możesz kochanie!- krzyknął Reus. -Nie chcę cię stracić!
-Misiek, wrócę nie długo. Polecę do Polski, wymelduję się, kupię bilet do Dortmundu i wracam do ciebie.
-Nie, nie możesz wyjechać Emcia, nie pozwolę ci rozumiesz? - powiedział Marchino, którego nigdy nie widziałam w takim stanie.  Oczy miał szklane, smutne...
-Nie ma już co rozmyślać, Marco wrócę. Obiecuję.- powiedziałam mu prosto w oczy.
*PARĘ GODZIN PÓŹNIEJ, DOM EMILKI*
Piłkarz poszedł sobie już dawno, lecz myślę, że nie zgadza się z moją decyzją. Wiem, że mnie kocha i chce dla mnie jak najlepiej, ale nie chcę mieć żądnych problemów. MUSZĘ wrócić do Polski, do domu. 
Oglądałam film, gdy nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Była to Ania.
-Hej kochana idziemy dzisiaj na siłkę, nie ma nie. Trzeba ćwiczyć formę! - oświadczyła mi Ania, a ja wyczułam, że się uśmiecha.
-Aniu bardzo bym chciała, ale nie mogę..- powiedziałam smutnym głosem, który odzwierciedlał mój dzisiejszy humor.
-Coś się stało? -spytała przejęta Lewandowska.
-Ania ja... j-jaa... Wracam do Polski...- odrzekłam i w jednej chwili zalał mnie strumień łez.
-Nic już nie mów, uspokój się, zaraz u ciebie będę. -rozłączyła się.
To właśnie w niej cenię. Jest zawsze, gdy jej potrzebuję. 
Po 10 minutach ,,Healthy'' była już w moim domu. Opowiedziałam jej całą historię, która miała miejsce dzisiejszego dnia, a ona mnie mocno przytuliła, dodając mi otuchy. Kocham tą kobietę poprostu! 
Tego wieczoru obejrzałyśmy jeszcze ,,50 twarzy Greya'', zjadłyśmy popcorn wedle przepisu Ani oraz wszystko popijałyśmy koktajlem cytrynowym. Później rozmawiałyśmy z chłopakami, którzy byli w drodze na mecz z Galatasaray Stambuł w ramach rozgrywek grupowych Ligi Mistrzów. Właściwie to czemu Marco nie powiedział mi, że wyjeżdża? A może chciał powiedzieć mi to, gdy właśnie wparowała moja mama? Nie wiem, nie wnikam. Jednak w czasie naszej rozmowy na ,,Skype'ie'' siedział przygaszony, przytłoczony, nic nie mówił, tylko patrzył się ciągle na mnie. Jedynie Robert, Mario i Mitch coś mówili. Mój chłopak ani słowa. 
Lewandowska pojechała do siebie około północy, żegnając mnie i zapewniając, że w Polsce również będzie mnie zawsze odwiedzała. To był bardzo ciężki dzień.
*NASTĘPNEGO DNIA*
Wstałam około 5:00- nie mogłam spać. Ciągle myślałam o Marco. O tym, że, gdy wyjadę on znajdzie sobie inną, o mnie zapomni. Jednak postanowiłam być silna. Wstałam z łóżka, założyłam na siebie luźne ubrania, włosy związałam w niedbały koczek, makijażu nie robiłam. Zabrałam się za pakowanie. Stwierdziłam, że nie będę pakować wszystkich swoich rzeczy, spakuję tylko te najpotrzebniejsze. Zajęło mi to nie dużo, może około 1,5 godziny. Była 7:30. Przebrałam się w sportowe rzeczy, zjadłam crossanta, popiłam wodą i pobiegłam na jogging. Właściwie to biegłam tam, gdzie mnie nogi poniosą. A poniosły mnie na SIP. Weszłam do środka, przywitałam się z ochroniarzem i poszłam do gabinetu mojego trenera. Wiedziałam, że tam go spotkam, ponieważ u siebie przesiaduje od wschodu słońca, praktycznie do północy, ale sprawia mu to radość, kocha swoją pracę.
-Dzień Dobry trenerze. - przywitałam się z nim uśmiechem. -Mam dla pana wiadomość. Niestety, ale muszę wrócić do Polski, pozałatwiać niektóre formalności i myślę, że za miesiąc powinnam być z powrotem w Dortmundzie. Czy po powrocie będę mogła kontynuować treningi? - zapytałam z nadzieją.
-Ależ oczywiście! Wielka szkoda, że wyjeżdżasz, no ale rozumiem, formalności do życia dorosłego są bardzo potrzebne. Droga wolna. Dla ciebie Borussia zawsze będzie czekała z otwartymi ramionami. - uścisnął mnie tak mocno, że zaparło mi wdech w piersiach.
-Dziękuję naprawdę. W takim razie do zobaczenia! - ,,rzuciłam'' wybiegając z biura mojego trenera, w kierunku boiska. Weszłam na murawę, pocałowałam trawę, i wyszłam z powrotem do wyjścia. Pobiegłam do domu.
*15:30- POLSKA*
{W trasie Niemcy - Polska, nie zamieniłam z moją mamą ani słowa. Nie miałam ochoty. W samolocie nawet poprosiłam jakieś dziecko, by zamieniło się ze mną miejscami, bo chciałam być jak najdalej od mamy... Przez cały lot słuchałam muzyki z mojego IPhone'a oraz pisałam z Marco sms-y. Pisał jak bardzo za mną tęskni i że mnie kocha... Odpisywałam mu..Nasza rozmowa trwała może około 15 minut. Resztę drogi przespałam.}

No i stało się... Znowu jestem w tej starej, przebrzydłej Polsce. Można to tak nazwać. Oczywiście, że kocham mój kraj i jestem patriotką, ale nie chciałam wracać tu w taki sposób. Tęsknię za Marco, Anią, Mario, Robertem, Ann, Mitchem... Tęsknie właściwie za wszystkimi moimi przyjaciółmi z Dortmundu. A zdążyłam pożegnać się tylko z Lewandowską i Reusem... Eh... 
Gdy weszłam do domu, czułam, że wszystko zaczyna się od nowa. Te stare, niby nowoczesne, ale dla mnie to już nic nowego - progi. Moja mama kazała mi wracać do szkoły, ponieważ był dopiero wrzesień, a ja byłam w klasie maturalnej (od autorki-przypominam, że Emilka wyjechała do Dortmundu pod koniec 2 klasy liceum). Nie miałam na to szczerej ochoty, ale co ja moge.. Muszę się uczyć, by później dostać się na dobre studia. Poszłam na górę do mojego pokoju, walizkę postawiłam przy szafie, padłam na łóżko, lecz nagle rozdzwonił się mój telefon. Był to Marco. Nie odebrałam. Właściwie to nie wiem czemu, w tym momencie miałam ochotę być sama. Wyciszyłam telefon, wzięłam za to mojego laptopa. Weszłam na strony społecznościowe i co zobaczyłam na jednej z nich? Artykuł pod tytułem:,,Nowa dziewczyna Marco Reusa?!'' Było w nim napisane to:
,,23 września, w Stambule nasz reporter spotkał piłkarza, a mianowicie Marco Reusa. Nie był jednak sam. Był on z tajemniczą blondynką. Reporter nakrył ich na gorącej scenie. Czy Reus znalazł sobie nową dziewczynę? Na pytanie reportera zaśmiał się i odszedł przewracając oczami." 
Było nawet ich zdjęcie.... Napisałam do niego tylko krótkiego sms-a o treści: ,,To koniec''...

----------------
Wracam do was z o wieleee dłuższym rozdziałem :D Mam nadzieję, że si3 podoba. Pozdrawiam i liczę na komentarze :))

2 komentarze:

  1. Super rozdział :* Jak Marco mógł zrobić to Emilii? No nie rozumiem ale mam nadzieję że dowiem się tego w następnym rozdziale. Życzę duuuzo weny :* zapraszam również do siebie i liczę na komentarze. Pozdrawiam Julia Reus

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję, że Marco i Emilka do siebie wrócą. Czekam na kolejny rozdział.
    Marcoholiczka <3

    OdpowiedzUsuń