Na imprezie byli: Mats z Cathy, Łukasz z Ewą, Kuba z Agatą, Ilkay z Silą, Nuri z Tugbą, Roman z Lisą, Marcel z Jenny, Mitch z Rhiri, Sebastian z Tiną, Mario z Ann, ja i Robert no i Marco. Piliśmy, bawiliśmy się, tańczyliśmy - wszystko do ,,białego rana''. Reus uśmiechał się, ale ja, jako jego dobra kumpela, wiedziałam, że jest bardzo przygnębiony.
*OCZAMI MARCO, RANEK*
Obudziłem się w siebie w domu. Jak ja się tu znalazłem?! Wstałem z łóżka, podszedłem do lustra i zobaczyłem, że wyglądam jak jakiś potwór. Wczoraj chyba nieźle się upiliśmy. Spojrzałem na zegarek, a tam widniała godzina 13:48 (?!?!?!). Ubrany i uporządkowany położyłem się na łóżko i włączyłem mojego laptopa. Zalogowałem się na Facebook'a, miałem miliony powiadomień, wiele wiadomości. Przerwał mi dzwonek do drzwi.
-Emilia?! Co ty tu robisz?!
-Dobrze słyszeć twój głos. Mam nadzieję, że u ciebie wszystko dobrze. Jestem strasznie zagubiona w tym momencie, a czas dalej płynie, tęsknie Marco. - rozpłakała się.
-Emilka! Nie płacz kochana. Dziękuję, że przyjechałaś!
-Właściwie to już idę. Musiałam ci to powiedzieć, bo chyba by mnie rozniosło. Przepraszam, pa.- chciała odejść, ale szybko zareagowałem.
-Nie idź się Emcia! - krzyknąłem.
-Nie mów tak do mnie. Znajdź sobie inną, lepszą dziewczynę. Nie jestem ci już potrzebna. Pewien rozdział w naszych życiach właśnie się kończy Marco. - powiedziała.
-Wejdź. - wskazałem na kanapę, a Polka na niej usiadła. -Nic się nie zmieni, nikt cię nie zastąpi. To jest trudniejsze z każdym dniem i przepraszam, że to potoczyło się w ten sposób. Cóż. Próbowałem żyć bez ciebie, ale ja tak nie umiem, gdy przeczytałem sms-a łzy płynęły z moich oczu nieubłaganie, a za każdym razem gdy ciebie nie ma - czuję pustkę. Jestem rozdarty w środku i to BARDZO- powiedziałem akcentując słowo ,,bardzo".
-Ale Marco.. Jak ja mam ci dalej ufać, wiedząc, że mnie zdradziłeś? Powiedz mi jak? - powiedziała przez łzy.
-Nie przespałem się z nią, byłem pijany, nie doceniłem tego co dla mnie zrobiłaś, ile dla mnie poświęciłaś... Pocałowałem ją, to wszystko. Tylko tyle, wiem jestem idiotą, wybaczysz mi kiedyś? - odparłem z łzą spływającą po moim prawym policzku.
-AŻ tyle Reus. Kochałam cię. Właściwie to kocham nadal, lecz potrzebuję czasu..
-Ale wybaczysz mi? - ponownie zapytałem.
Nagle do domu wszedł Lewy.
-Oj sory to ja idę. - odpowiedział szybko.
-Nie, nie, ja właśnie wychodziłam. - powiedziała Polka przez łzy, kątem oka spoglądając na mnie - swojego byłego chłopaka. Właśnie. Byłego...
*OCZAMI EMILII*
Wyszłam z domu Marco, kierując się w stronę domu Ani. Mówiła mi, że wyjeżdża dziś do Polski, ale może jeszcze zdążę się z nią spotkać. Po 20 minutach byłam na miejscu. Zadzwoniłam do drzwi i okazało się, że zdążyłam przed wyjazdem Anny.
-E-E-EMILKA?! -krzyknęła rzucając się mi w ramiona.
-Hej- powiedziałam uśmiechając się przez łzy.
-Wchooodź- otworzyła szerzej drzwi, a ja zdjęłam bluzę i usiadłam na kanapie. -Opowiadaj. Co się stało- powiedziała przejęta.
-Rozmawiałam z Marco, to chyba naprawdę koniec...- i w tym momencie wybuchłam; nie mogę pojąć, czemu to tak się skończyło.. Moja przyjaciółka od razu mocno mnie przytuliła.
-Spokojnie.. Zostaniesz dzisiaj u mnie.
-A-a-ale miałaś jechać do Polski - odrzekłam.
-Zgrupowanie zacznie się jutro, trening mogę sobie odpuścić. Zostajesz tu i koniec kropka.
-No dobrze..
Jak powiedziała Ania, tak zrobiłam. Polka zrobiła nam zdrowy napój z jej przepisu oraz szaszłyki z dyni i cukinii - przepyszne! Oglądnęłyśmy film: ,,Wkręceni 2", by mnie trochę uspokoić i poprawić humor. Robert został wygoniony z domu, więc pojechał do Mario.
*OCZAMI ROBERTA*
-Słuchaj Mario - powiedziałem nawet nie pytając czy mogę wejść do środka.
-No co, co znowu haha- zaśmiał się Niemiec.
-Byłem świadkiem dziwnej sytuacji. Emilka wróciła..
-CO?!- przerwał Mario.
-Nie przerywaj-odpowiedziałem, a mój przyjaciel tylko przytaknął. -Marco był zapłakany, Emcia to już w ogóle.. Jak gadałem z Reusem to powiedział mi, że on nie wytrzyma, że ją kocha i tak dalej. Martwię się o niego stary. - opowiedziałem.
-Kurna.. Ale mam pomysł! -Odpowiedział Gotze po czym zawołał swoją dziewczynę - Ann.....
-----------------------------------
Wiem, że krótki, przepraszam :) Ale mi osobiście bardzo się podoba :P Potrzymam was w niepewności co do pomysłu Mario... :* :*
Pozdrawiam :) :) :)
wtorek, 24 marca 2015
niedziela, 15 marca 2015
ROZDZIAŁ 16
*NASTĘPNEGO DNIA*
Nie spałam całą noc, bo myślałam o Marco. Właściwie to jak on mógł mi to zrobić?! Przecież jeszcze 2 dni temu powtarzał mi jak bardzo mnie kocha! Podniosłam się z łóżka, spojrzałam na telefon, jednak nie ujrzałam w nim żadnego sms-a. Mówi się trudno. Najwyraźniej Reus ma to wszystko,,w dupie".
Podniosłam się z łóżka i spojrzałam na zegarek. Zamurowało mnie, była 4:45! Eh.. Te nieprzespane noce... Poszłam do łazienki, stanęłam przed lustrem i myślałam że umre, gdy zobaczyłam swoje odbicie. Próbowałam doprowadzić się do porządku, ale na próżno.
*OCZAMI OBSERWATORA, ROZMOWA REUSA Z GOTZE*
-Jak ty mogłeś jej to zrobić stary!- krzyczał Gotze na zakłopotanego Reus'a.
-Ale Mario! Ja nic nie rozumiem! Co ja komu zrobiłem!
-Stary.. Serio nic nie pamiętasz??- piłkarz wyszczerzył oczy.
-No nie!
-Marco, pocałowałeś dziewczynę na oczach paparazzii, a jak cię zapytali czy jesteś jeszcze z Emilią, zaśmiałeś się i odeszłeś! Ona na pewno już widziała to w internecie...- tłumaczył Mario.- Lepiej sprawdzaj telefon, czy nie dostałeś żadnego sms-a!
-Żartujesz..- odparł Reus i po chwili spojrzał na swojego iphone'a, w którym zobaczył wiadomość od Emilki.- Ja pierdo**.... Kur** Mario zawaliłem.. -powiedział piłkarz, podając telefon przyjacielowi.
-Marco... Zadzwoń do niej, napisz, nie pozwól odejść!
-Ale ona nie chce mnie znać.- schował twarz w dłonie i rozpłakał się jak małe dziecko. Łzy same nabierały się mu do oczu. Przez jedną imprezę, przez jego własną głupotę, W jednej chwili stracił miłość, kto wie może miłość całego swojego życia..A przecież dopiero co ją odzyskał!
*OCZAMI MARCO*
Za 2 godziny mamy lot powrotny do domu. Nie miałem na nic siły, nie chciało mi się wręcz żyć. Bez Emilki nic już nie miało sensu. Jednak musiałem się wziąć w garść i zacząłem się pakować. W między czasie dzwoniłem z 10 razy do Emi, jednak nie odbierała-nie dziwie się jej.
**********
Jesteśmy już w Dortmundzie. Pusto tu jakoś bez Emilii, zawsze czekała na mnie na lotnisku, całowała na przywitanie. Wszyscy moi koledzy mieli dziewczyny, żony, no może prawie wszyscy. Podeszła do mnie Ania:
-Jak mogłeś Marco. - zapytała z nienawiścią w oczach, co do niej wręcz nie podobne.
-Ania byłem pijany, nic nie pamiętam.. Dopiero rano Mario mi wszystko uświadomił.. Wiesz, że nigdy nie chciałem jej skrzywdzić!- tłłumaczył się Reus.
-Jutro lecę do Polski, pogadam z nią, ale narazie daj jej spokój, bo jak będziesz ją nękał sms-ami to tylko wszystko się pogorszy,jasne?- powiedziała Polka.
-Okej, dziękuję.
-Trzymaj się, papa- dała mu buziaka i poszła wraz z Robertem do samochodu.
Pojechałem do domu, rozpakowałem walizkę, usiadłem na łóżku i włączyłem mojego laptopa. Wszedłem na portale społecznościowe i oczywiście co było na stronach głównych? Zdjęcia moje i tej dziewczyny z wczorajszej imprezy. Ja nawet nie wiem jak ona miała na imię!! I chyba wolę nie wiedzieć..
*OCZAMI ANI LEWANDOWSKIEJ*
Emilka dzwoniła do mnie cała zapłakana i o wszystkim mi powiedziała. Ona nadal kocha Marco, mimo tego wszystkiego.
Usiadłam na kanapie i położyłam głowę na nogach Roberta.
-Aniu..- zaczął.
-Tak kochanie?
-Myślałaś już o dzieciach?- tym pytaniem kompletnie mnie zaskoczył.
-Myślałam kiedyś, ostatnio byłam zabiegana, więc nie. - odpowiedziałam.
-No dobrze, ale wiesz, że niedługo będzie trzeba podjąć jakieś odpowiednie kroki?
-Wiem, Robiś wiem, ale musisz wiedzieć, że...
-Że?- zapytał.
-Że ja będę musiała wszystko poświęcić. Będę musiała rzucić karate, ale wiedz, że ja dla ciebie jestem na to gotowa. Kocham cię i pójdę za tobą wszędzie. Poszłam do Poznania, poszłam do Dortmundu, pójdę i dalej. Dla ciebie wszystko, kocham cię.- czule go pocałowałam.
-Ania jesteś cudowna, dziękuję bogu, że cię spotkałem.- odwzajemnił pocałunek.
Nic już nie odpowiedziałam. Postanowiliśmy urządzić jakąś imprezę, a ponieważ była dopiero 12:30, a ja jutro wyjeżdżam do Polski, chłopcy nie mają jutro treningu, mogliśmy urządzić ją dzisiejszego wieczoru. Wysłałam Roberta po zakupy, ja podzwoniłam po znajomych, którzy bez wachania się zgodzili, wszyscy oprócz Marco. Postanowiłam do niego pojechać i poważnie z nim porozmawiać. Zostawiłam Robertowi kartkę: ,,Pojechałam do Marco, trzeba chłopaka namówić na tę imprezę, będę za 30 minut, ogarnij trochę :) - Ania <3 p="">Po upływie 5 minut byłam już pod domem piłkarza. Zadzwoniłam dzwonkiem, a drzwi otworzył mi zaspany, poczochrany, pijany (????) Marco.
-Marco! - krzyknęłam.
-Nie krzycz Ania!
-Marco miałeś być silny, a ty co! Pijany jesteś! - krzyczałam jeszcze głośniej.
-Healthy, ja nie mogę bez niej żyć. - Usiadł na kanapie, ponownie chowając twarz w dłonie.
-Reus! Wstajemy!- Pociągnęłam go za rękę i zaprowadziłam go do sypialni. Ten padł na łóżko, a ja zaczęłam wybierać mu porządne ubrania. Po paru miutach zastanowienia wybrałam te jeansy, tę koszulę oraz ulubione buty piłkarza.
-Wkładaj! - rzuciłam ubrania na Marcinho.
-Muuuusze?? -ciągnął.
-Nawet nie próbuj się przekomarzać.
Mój przyjaciel ubrał wybrane przeze mnie rzeczy, pociągnęłam go do łazienki, uczesałam dzieciaczka, zęby wymył już sam.
Po około 10 minutach byliśmy już w naszym domu (moim i Roberta). Marco nie wyglądał już na pijanego, więc nie było źle. Przywitał się z Lewym i pomógł w przygotowaniach do imprezy. Powoli zaczęli się schodzić nasi przyjaciele.
---------------------------------
Chciałam jeszcze opisać imprezę, lecz jednak tego nie zrobię :D
Mam nadzieję, że wam się podoba ten rozdział, bo mi osobiście - podoba się bardzo.
Swoje opinie wyrażajcie w komentarzach :) Pozdrawiam :*
3>
Nie spałam całą noc, bo myślałam o Marco. Właściwie to jak on mógł mi to zrobić?! Przecież jeszcze 2 dni temu powtarzał mi jak bardzo mnie kocha! Podniosłam się z łóżka, spojrzałam na telefon, jednak nie ujrzałam w nim żadnego sms-a. Mówi się trudno. Najwyraźniej Reus ma to wszystko,,w dupie".
Podniosłam się z łóżka i spojrzałam na zegarek. Zamurowało mnie, była 4:45! Eh.. Te nieprzespane noce... Poszłam do łazienki, stanęłam przed lustrem i myślałam że umre, gdy zobaczyłam swoje odbicie. Próbowałam doprowadzić się do porządku, ale na próżno.
*OCZAMI OBSERWATORA, ROZMOWA REUSA Z GOTZE*
-Jak ty mogłeś jej to zrobić stary!- krzyczał Gotze na zakłopotanego Reus'a.
-Ale Mario! Ja nic nie rozumiem! Co ja komu zrobiłem!
-Stary.. Serio nic nie pamiętasz??- piłkarz wyszczerzył oczy.
-No nie!
-Marco, pocałowałeś dziewczynę na oczach paparazzii, a jak cię zapytali czy jesteś jeszcze z Emilią, zaśmiałeś się i odeszłeś! Ona na pewno już widziała to w internecie...- tłumaczył Mario.- Lepiej sprawdzaj telefon, czy nie dostałeś żadnego sms-a!
-Żartujesz..- odparł Reus i po chwili spojrzał na swojego iphone'a, w którym zobaczył wiadomość od Emilki.- Ja pierdo**.... Kur** Mario zawaliłem.. -powiedział piłkarz, podając telefon przyjacielowi.
-Marco... Zadzwoń do niej, napisz, nie pozwól odejść!
-Ale ona nie chce mnie znać.- schował twarz w dłonie i rozpłakał się jak małe dziecko. Łzy same nabierały się mu do oczu. Przez jedną imprezę, przez jego własną głupotę, W jednej chwili stracił miłość, kto wie może miłość całego swojego życia..A przecież dopiero co ją odzyskał!
*OCZAMI MARCO*
Za 2 godziny mamy lot powrotny do domu. Nie miałem na nic siły, nie chciało mi się wręcz żyć. Bez Emilki nic już nie miało sensu. Jednak musiałem się wziąć w garść i zacząłem się pakować. W między czasie dzwoniłem z 10 razy do Emi, jednak nie odbierała-nie dziwie się jej.
**********
Jesteśmy już w Dortmundzie. Pusto tu jakoś bez Emilii, zawsze czekała na mnie na lotnisku, całowała na przywitanie. Wszyscy moi koledzy mieli dziewczyny, żony, no może prawie wszyscy. Podeszła do mnie Ania:
-Jak mogłeś Marco. - zapytała z nienawiścią w oczach, co do niej wręcz nie podobne.
-Ania byłem pijany, nic nie pamiętam.. Dopiero rano Mario mi wszystko uświadomił.. Wiesz, że nigdy nie chciałem jej skrzywdzić!- tłłumaczył się Reus.
-Jutro lecę do Polski, pogadam z nią, ale narazie daj jej spokój, bo jak będziesz ją nękał sms-ami to tylko wszystko się pogorszy,jasne?- powiedziała Polka.
-Okej, dziękuję.
-Trzymaj się, papa- dała mu buziaka i poszła wraz z Robertem do samochodu.
Pojechałem do domu, rozpakowałem walizkę, usiadłem na łóżku i włączyłem mojego laptopa. Wszedłem na portale społecznościowe i oczywiście co było na stronach głównych? Zdjęcia moje i tej dziewczyny z wczorajszej imprezy. Ja nawet nie wiem jak ona miała na imię!! I chyba wolę nie wiedzieć..
*OCZAMI ANI LEWANDOWSKIEJ*
Emilka dzwoniła do mnie cała zapłakana i o wszystkim mi powiedziała. Ona nadal kocha Marco, mimo tego wszystkiego.
Usiadłam na kanapie i położyłam głowę na nogach Roberta.
-Aniu..- zaczął.
-Tak kochanie?
-Myślałaś już o dzieciach?- tym pytaniem kompletnie mnie zaskoczył.
-Myślałam kiedyś, ostatnio byłam zabiegana, więc nie. - odpowiedziałam.
-No dobrze, ale wiesz, że niedługo będzie trzeba podjąć jakieś odpowiednie kroki?
-Wiem, Robiś wiem, ale musisz wiedzieć, że...
-Że?- zapytał.
-Że ja będę musiała wszystko poświęcić. Będę musiała rzucić karate, ale wiedz, że ja dla ciebie jestem na to gotowa. Kocham cię i pójdę za tobą wszędzie. Poszłam do Poznania, poszłam do Dortmundu, pójdę i dalej. Dla ciebie wszystko, kocham cię.- czule go pocałowałam.
-Ania jesteś cudowna, dziękuję bogu, że cię spotkałem.- odwzajemnił pocałunek.
Nic już nie odpowiedziałam. Postanowiliśmy urządzić jakąś imprezę, a ponieważ była dopiero 12:30, a ja jutro wyjeżdżam do Polski, chłopcy nie mają jutro treningu, mogliśmy urządzić ją dzisiejszego wieczoru. Wysłałam Roberta po zakupy, ja podzwoniłam po znajomych, którzy bez wachania się zgodzili, wszyscy oprócz Marco. Postanowiłam do niego pojechać i poważnie z nim porozmawiać. Zostawiłam Robertowi kartkę: ,,Pojechałam do Marco, trzeba chłopaka namówić na tę imprezę, będę za 30 minut, ogarnij trochę :) - Ania <3 p="">Po upływie 5 minut byłam już pod domem piłkarza. Zadzwoniłam dzwonkiem, a drzwi otworzył mi zaspany, poczochrany, pijany (????) Marco.
-Marco! - krzyknęłam.
-Nie krzycz Ania!
-Marco miałeś być silny, a ty co! Pijany jesteś! - krzyczałam jeszcze głośniej.
-Healthy, ja nie mogę bez niej żyć. - Usiadł na kanapie, ponownie chowając twarz w dłonie.
-Reus! Wstajemy!- Pociągnęłam go za rękę i zaprowadziłam go do sypialni. Ten padł na łóżko, a ja zaczęłam wybierać mu porządne ubrania. Po paru miutach zastanowienia wybrałam te jeansy, tę koszulę oraz ulubione buty piłkarza.
-Wkładaj! - rzuciłam ubrania na Marcinho.
-Muuuusze?? -ciągnął.
-Nawet nie próbuj się przekomarzać.
Mój przyjaciel ubrał wybrane przeze mnie rzeczy, pociągnęłam go do łazienki, uczesałam dzieciaczka, zęby wymył już sam.
Po około 10 minutach byliśmy już w naszym domu (moim i Roberta). Marco nie wyglądał już na pijanego, więc nie było źle. Przywitał się z Lewym i pomógł w przygotowaniach do imprezy. Powoli zaczęli się schodzić nasi przyjaciele.
---------------------------------
Chciałam jeszcze opisać imprezę, lecz jednak tego nie zrobię :D
Mam nadzieję, że wam się podoba ten rozdział, bo mi osobiście - podoba się bardzo.
Swoje opinie wyrażajcie w komentarzach :) Pozdrawiam :*
3>
poniedziałek, 2 marca 2015
ROZDZIAŁ 15
-Emilka, ale ja...- niestety nie dokończył, bo do domu wparowała...
...MOJA MAMA?!!
-Mamo?! - krzyknęłam zdziwiona jej obecnością
-Tak córciu, wracasz do Polski. Tu i teraz.
-Nigdzie stąd się nie wybieram!- krzyczałam jeszcze głośniej, a Marco stał z otwartą buzią i nie mógł wydusić z siebie ani słowa. -Teraz to tutaj jest mój dom, tutaj chcę mieszkać!
-Emilio to nie podlega dyskusji, dopóki jesteś zameldowana w Polsce, w naszym domu, musisz tam przebywać. Inaczej zgłoszę to na policję. - odpowiedziała i wtedy pomyślałam, że to jednak nie są żarty. -Mam już dla ciebie bilet, wylatujemy jutro o 13:00. Do zobaczenia. -powiedziała i zatrzasnęła za sobą drzwi.
Usiadłam na kanapie, włożyłam twarz w dłonie i momentalnie z moich oczu poleciały łzy. Nie mogę wyjechać, nie teraz!
-Emilka...
-Marco nie zaczynaj. Ja muszę wyjechać.- odparłam.
-Nie musisz! Nie możesz kochanie!- krzyknął Reus. -Nie chcę cię stracić!
-Misiek, wrócę nie długo. Polecę do Polski, wymelduję się, kupię bilet do Dortmundu i wracam do ciebie.
-Nie, nie możesz wyjechać Emcia, nie pozwolę ci rozumiesz? - powiedział Marchino, którego nigdy nie widziałam w takim stanie. Oczy miał szklane, smutne...
-Nie ma już co rozmyślać, Marco wrócę. Obiecuję.- powiedziałam mu prosto w oczy.
*PARĘ GODZIN PÓŹNIEJ, DOM EMILKI*
Piłkarz poszedł sobie już dawno, lecz myślę, że nie zgadza się z moją decyzją. Wiem, że mnie kocha i chce dla mnie jak najlepiej, ale nie chcę mieć żądnych problemów. MUSZĘ wrócić do Polski, do domu.
Oglądałam film, gdy nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Była to Ania.
-Hej kochana idziemy dzisiaj na siłkę, nie ma nie. Trzeba ćwiczyć formę! - oświadczyła mi Ania, a ja wyczułam, że się uśmiecha.
-Aniu bardzo bym chciała, ale nie mogę..- powiedziałam smutnym głosem, który odzwierciedlał mój dzisiejszy humor.
-Coś się stało? -spytała przejęta Lewandowska.
-Ania ja... j-jaa... Wracam do Polski...- odrzekłam i w jednej chwili zalał mnie strumień łez.
-Nic już nie mów, uspokój się, zaraz u ciebie będę. -rozłączyła się.
To właśnie w niej cenię. Jest zawsze, gdy jej potrzebuję.
Po 10 minutach ,,Healthy'' była już w moim domu. Opowiedziałam jej całą historię, która miała miejsce dzisiejszego dnia, a ona mnie mocno przytuliła, dodając mi otuchy. Kocham tą kobietę poprostu!
Tego wieczoru obejrzałyśmy jeszcze ,,50 twarzy Greya'', zjadłyśmy popcorn wedle przepisu Ani oraz wszystko popijałyśmy koktajlem cytrynowym. Później rozmawiałyśmy z chłopakami, którzy byli w drodze na mecz z Galatasaray Stambuł w ramach rozgrywek grupowych Ligi Mistrzów. Właściwie to czemu Marco nie powiedział mi, że wyjeżdża? A może chciał powiedzieć mi to, gdy właśnie wparowała moja mama? Nie wiem, nie wnikam. Jednak w czasie naszej rozmowy na ,,Skype'ie'' siedział przygaszony, przytłoczony, nic nie mówił, tylko patrzył się ciągle na mnie. Jedynie Robert, Mario i Mitch coś mówili. Mój chłopak ani słowa.
Lewandowska pojechała do siebie około północy, żegnając mnie i zapewniając, że w Polsce również będzie mnie zawsze odwiedzała. To był bardzo ciężki dzień.
*NASTĘPNEGO DNIA*
Wstałam około 5:00- nie mogłam spać. Ciągle myślałam o Marco. O tym, że, gdy wyjadę on znajdzie sobie inną, o mnie zapomni. Jednak postanowiłam być silna. Wstałam z łóżka, założyłam na siebie luźne ubrania, włosy związałam w niedbały koczek, makijażu nie robiłam. Zabrałam się za pakowanie. Stwierdziłam, że nie będę pakować wszystkich swoich rzeczy, spakuję tylko te najpotrzebniejsze. Zajęło mi to nie dużo, może około 1,5 godziny. Była 7:30. Przebrałam się w sportowe rzeczy, zjadłam crossanta, popiłam wodą i pobiegłam na jogging. Właściwie to biegłam tam, gdzie mnie nogi poniosą. A poniosły mnie na SIP. Weszłam do środka, przywitałam się z ochroniarzem i poszłam do gabinetu mojego trenera. Wiedziałam, że tam go spotkam, ponieważ u siebie przesiaduje od wschodu słońca, praktycznie do północy, ale sprawia mu to radość, kocha swoją pracę.
-Dzień Dobry trenerze. - przywitałam się z nim uśmiechem. -Mam dla pana wiadomość. Niestety, ale muszę wrócić do Polski, pozałatwiać niektóre formalności i myślę, że za miesiąc powinnam być z powrotem w Dortmundzie. Czy po powrocie będę mogła kontynuować treningi? - zapytałam z nadzieją.
-Ależ oczywiście! Wielka szkoda, że wyjeżdżasz, no ale rozumiem, formalności do życia dorosłego są bardzo potrzebne. Droga wolna. Dla ciebie Borussia zawsze będzie czekała z otwartymi ramionami. - uścisnął mnie tak mocno, że zaparło mi wdech w piersiach.
-Dziękuję naprawdę. W takim razie do zobaczenia! - ,,rzuciłam'' wybiegając z biura mojego trenera, w kierunku boiska. Weszłam na murawę, pocałowałam trawę, i wyszłam z powrotem do wyjścia. Pobiegłam do domu.
*15:30- POLSKA*
{W trasie Niemcy - Polska, nie zamieniłam z moją mamą ani słowa. Nie miałam ochoty. W samolocie nawet poprosiłam jakieś dziecko, by zamieniło się ze mną miejscami, bo chciałam być jak najdalej od mamy... Przez cały lot słuchałam muzyki z mojego IPhone'a oraz pisałam z Marco sms-y. Pisał jak bardzo za mną tęskni i że mnie kocha... Odpisywałam mu..Nasza rozmowa trwała może około 15 minut. Resztę drogi przespałam.}
No i stało się... Znowu jestem w tej starej, przebrzydłej Polsce. Można to tak nazwać. Oczywiście, że kocham mój kraj i jestem patriotką, ale nie chciałam wracać tu w taki sposób. Tęsknię za Marco, Anią, Mario, Robertem, Ann, Mitchem... Tęsknie właściwie za wszystkimi moimi przyjaciółmi z Dortmundu. A zdążyłam pożegnać się tylko z Lewandowską i Reusem... Eh...
Gdy weszłam do domu, czułam, że wszystko zaczyna się od nowa. Te stare, niby nowoczesne, ale dla mnie to już nic nowego - progi. Moja mama kazała mi wracać do szkoły, ponieważ był dopiero wrzesień, a ja byłam w klasie maturalnej (od autorki-przypominam, że Emilka wyjechała do Dortmundu pod koniec 2 klasy liceum). Nie miałam na to szczerej ochoty, ale co ja moge.. Muszę się uczyć, by później dostać się na dobre studia. Poszłam na górę do mojego pokoju, walizkę postawiłam przy szafie, padłam na łóżko, lecz nagle rozdzwonił się mój telefon. Był to Marco. Nie odebrałam. Właściwie to nie wiem czemu, w tym momencie miałam ochotę być sama. Wyciszyłam telefon, wzięłam za to mojego laptopa. Weszłam na strony społecznościowe i co zobaczyłam na jednej z nich? Artykuł pod tytułem:,,Nowa dziewczyna Marco Reusa?!'' Było w nim napisane to:
,,23 września, w Stambule nasz reporter spotkał piłkarza, a mianowicie Marco Reusa. Nie był jednak sam. Był on z tajemniczą blondynką. Reporter nakrył ich na gorącej scenie. Czy Reus znalazł sobie nową dziewczynę? Na pytanie reportera zaśmiał się i odszedł przewracając oczami."
Było nawet ich zdjęcie.... Napisałam do niego tylko krótkiego sms-a o treści: ,,To koniec''...
----------------
Wracam do was z o wieleee dłuższym rozdziałem :D Mam nadzieję, że si3 podoba. Pozdrawiam i liczę na komentarze :))
...MOJA MAMA?!!
-Mamo?! - krzyknęłam zdziwiona jej obecnością
-Tak córciu, wracasz do Polski. Tu i teraz.
-Nigdzie stąd się nie wybieram!- krzyczałam jeszcze głośniej, a Marco stał z otwartą buzią i nie mógł wydusić z siebie ani słowa. -Teraz to tutaj jest mój dom, tutaj chcę mieszkać!
-Emilio to nie podlega dyskusji, dopóki jesteś zameldowana w Polsce, w naszym domu, musisz tam przebywać. Inaczej zgłoszę to na policję. - odpowiedziała i wtedy pomyślałam, że to jednak nie są żarty. -Mam już dla ciebie bilet, wylatujemy jutro o 13:00. Do zobaczenia. -powiedziała i zatrzasnęła za sobą drzwi.
Usiadłam na kanapie, włożyłam twarz w dłonie i momentalnie z moich oczu poleciały łzy. Nie mogę wyjechać, nie teraz!
-Emilka...
-Marco nie zaczynaj. Ja muszę wyjechać.- odparłam.
-Nie musisz! Nie możesz kochanie!- krzyknął Reus. -Nie chcę cię stracić!
-Misiek, wrócę nie długo. Polecę do Polski, wymelduję się, kupię bilet do Dortmundu i wracam do ciebie.
-Nie, nie możesz wyjechać Emcia, nie pozwolę ci rozumiesz? - powiedział Marchino, którego nigdy nie widziałam w takim stanie. Oczy miał szklane, smutne...
-Nie ma już co rozmyślać, Marco wrócę. Obiecuję.- powiedziałam mu prosto w oczy.
*PARĘ GODZIN PÓŹNIEJ, DOM EMILKI*
Piłkarz poszedł sobie już dawno, lecz myślę, że nie zgadza się z moją decyzją. Wiem, że mnie kocha i chce dla mnie jak najlepiej, ale nie chcę mieć żądnych problemów. MUSZĘ wrócić do Polski, do domu.
Oglądałam film, gdy nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Była to Ania.
-Hej kochana idziemy dzisiaj na siłkę, nie ma nie. Trzeba ćwiczyć formę! - oświadczyła mi Ania, a ja wyczułam, że się uśmiecha.
-Aniu bardzo bym chciała, ale nie mogę..- powiedziałam smutnym głosem, który odzwierciedlał mój dzisiejszy humor.
-Coś się stało? -spytała przejęta Lewandowska.
-Ania ja... j-jaa... Wracam do Polski...- odrzekłam i w jednej chwili zalał mnie strumień łez.
-Nic już nie mów, uspokój się, zaraz u ciebie będę. -rozłączyła się.
To właśnie w niej cenię. Jest zawsze, gdy jej potrzebuję.
Po 10 minutach ,,Healthy'' była już w moim domu. Opowiedziałam jej całą historię, która miała miejsce dzisiejszego dnia, a ona mnie mocno przytuliła, dodając mi otuchy. Kocham tą kobietę poprostu!
Tego wieczoru obejrzałyśmy jeszcze ,,50 twarzy Greya'', zjadłyśmy popcorn wedle przepisu Ani oraz wszystko popijałyśmy koktajlem cytrynowym. Później rozmawiałyśmy z chłopakami, którzy byli w drodze na mecz z Galatasaray Stambuł w ramach rozgrywek grupowych Ligi Mistrzów. Właściwie to czemu Marco nie powiedział mi, że wyjeżdża? A może chciał powiedzieć mi to, gdy właśnie wparowała moja mama? Nie wiem, nie wnikam. Jednak w czasie naszej rozmowy na ,,Skype'ie'' siedział przygaszony, przytłoczony, nic nie mówił, tylko patrzył się ciągle na mnie. Jedynie Robert, Mario i Mitch coś mówili. Mój chłopak ani słowa.
Lewandowska pojechała do siebie około północy, żegnając mnie i zapewniając, że w Polsce również będzie mnie zawsze odwiedzała. To był bardzo ciężki dzień.
*NASTĘPNEGO DNIA*
Wstałam około 5:00- nie mogłam spać. Ciągle myślałam o Marco. O tym, że, gdy wyjadę on znajdzie sobie inną, o mnie zapomni. Jednak postanowiłam być silna. Wstałam z łóżka, założyłam na siebie luźne ubrania, włosy związałam w niedbały koczek, makijażu nie robiłam. Zabrałam się za pakowanie. Stwierdziłam, że nie będę pakować wszystkich swoich rzeczy, spakuję tylko te najpotrzebniejsze. Zajęło mi to nie dużo, może około 1,5 godziny. Była 7:30. Przebrałam się w sportowe rzeczy, zjadłam crossanta, popiłam wodą i pobiegłam na jogging. Właściwie to biegłam tam, gdzie mnie nogi poniosą. A poniosły mnie na SIP. Weszłam do środka, przywitałam się z ochroniarzem i poszłam do gabinetu mojego trenera. Wiedziałam, że tam go spotkam, ponieważ u siebie przesiaduje od wschodu słońca, praktycznie do północy, ale sprawia mu to radość, kocha swoją pracę.
-Dzień Dobry trenerze. - przywitałam się z nim uśmiechem. -Mam dla pana wiadomość. Niestety, ale muszę wrócić do Polski, pozałatwiać niektóre formalności i myślę, że za miesiąc powinnam być z powrotem w Dortmundzie. Czy po powrocie będę mogła kontynuować treningi? - zapytałam z nadzieją.
-Ależ oczywiście! Wielka szkoda, że wyjeżdżasz, no ale rozumiem, formalności do życia dorosłego są bardzo potrzebne. Droga wolna. Dla ciebie Borussia zawsze będzie czekała z otwartymi ramionami. - uścisnął mnie tak mocno, że zaparło mi wdech w piersiach.
-Dziękuję naprawdę. W takim razie do zobaczenia! - ,,rzuciłam'' wybiegając z biura mojego trenera, w kierunku boiska. Weszłam na murawę, pocałowałam trawę, i wyszłam z powrotem do wyjścia. Pobiegłam do domu.
*15:30- POLSKA*
{W trasie Niemcy - Polska, nie zamieniłam z moją mamą ani słowa. Nie miałam ochoty. W samolocie nawet poprosiłam jakieś dziecko, by zamieniło się ze mną miejscami, bo chciałam być jak najdalej od mamy... Przez cały lot słuchałam muzyki z mojego IPhone'a oraz pisałam z Marco sms-y. Pisał jak bardzo za mną tęskni i że mnie kocha... Odpisywałam mu..Nasza rozmowa trwała może około 15 minut. Resztę drogi przespałam.}
No i stało się... Znowu jestem w tej starej, przebrzydłej Polsce. Można to tak nazwać. Oczywiście, że kocham mój kraj i jestem patriotką, ale nie chciałam wracać tu w taki sposób. Tęsknię za Marco, Anią, Mario, Robertem, Ann, Mitchem... Tęsknie właściwie za wszystkimi moimi przyjaciółmi z Dortmundu. A zdążyłam pożegnać się tylko z Lewandowską i Reusem... Eh...
Gdy weszłam do domu, czułam, że wszystko zaczyna się od nowa. Te stare, niby nowoczesne, ale dla mnie to już nic nowego - progi. Moja mama kazała mi wracać do szkoły, ponieważ był dopiero wrzesień, a ja byłam w klasie maturalnej (od autorki-przypominam, że Emilka wyjechała do Dortmundu pod koniec 2 klasy liceum). Nie miałam na to szczerej ochoty, ale co ja moge.. Muszę się uczyć, by później dostać się na dobre studia. Poszłam na górę do mojego pokoju, walizkę postawiłam przy szafie, padłam na łóżko, lecz nagle rozdzwonił się mój telefon. Był to Marco. Nie odebrałam. Właściwie to nie wiem czemu, w tym momencie miałam ochotę być sama. Wyciszyłam telefon, wzięłam za to mojego laptopa. Weszłam na strony społecznościowe i co zobaczyłam na jednej z nich? Artykuł pod tytułem:,,Nowa dziewczyna Marco Reusa?!'' Było w nim napisane to:
,,23 września, w Stambule nasz reporter spotkał piłkarza, a mianowicie Marco Reusa. Nie był jednak sam. Był on z tajemniczą blondynką. Reporter nakrył ich na gorącej scenie. Czy Reus znalazł sobie nową dziewczynę? Na pytanie reportera zaśmiał się i odszedł przewracając oczami."
Było nawet ich zdjęcie.... Napisałam do niego tylko krótkiego sms-a o treści: ,,To koniec''...
----------------
Wracam do was z o wieleee dłuższym rozdziałem :D Mam nadzieję, że si3 podoba. Pozdrawiam i liczę na komentarze :))
Subskrybuj:
Posty (Atom)