piątek, 28 listopada 2014

Prolog

PROLOG
*EMILIA*
Dzisaj miała przyjść do mnie Sylwia, mimo, że było bardzo zimno…Miałyśmy poplotkować, pogadać, co jest ostatnio żadkością, bo przeprowadziła się do Dortmundu- razem z moim byłym, jej obecnym chłopakiem, no cóż, takie życie. Rozmyślałam tak, gdy nagle zadzwonił dzwonek do mych drzwi. Była to tak jak myślałam- Sylwia. Weszła, i od razu mnie przytuliła:
-Hej kochana!! –Krzyknęła, a mi zakręciła się łezka w oku, dawno jej nie widziałam.
-Hej! Tęskniłam!
-Ja też! Mamy sobie tyle do opowiedzenia!
-Zaczynaj! :)- odpowiedziałam
-A więc… Nie uwierzysz! Spotkałam….Ma..Ma..Marco Reusa!!!! Przecież zawsze… Nie uwierzysz! Spotkałam….Ma..Ma..Marco Reusa!!!! Przecież zawsze o tym marzyłam!
-O jeju!!! Serio? I co? Gadałaś z nim? Jak to się stało?!
-No byłam na zakupach, i wpadłam na jakiegoś chłopaka, i go orzchaniłam, ale jak spojrzałam kto to jest to osłupiałam.. Przeprosiłam no i trochę pogadaliśmy, powiedział, że jestem
niesamowita no  i spojrzał na mnie tym swoim wzrokiem *o*
 -O matkooo…. <3 – Powiedziałam podekscytowana.

-Ale to jeszcze nie koniec! Powiedział, że chciałby abyśmy się spotkali i dał mi swój numer :o
-Ale ja Ci Sylwia zazdroszczę!
-Oj tam :) Mówiłam, żebyś jechała ze mną i Michałem do Dortmundu, to naprawdę piękne miasto! A ty dalej siedzisz w tym Wrocławiu. Zadzwoń do mamy, spróbuj, to, że nie zgodziła się rok temum nie znaczy, że nie zgodzi się teraz. Massz! Dzwoń! – Powiedziała i podała koleżance jej IPhone’a.
-oj Sylwia….. – Odpowiedziała i krzywo się uśmiechnęła. Postanowiła zadzwonić do swojej nadopiekuńczej mamy,
{ROZMOWA TELEFONICZNA}
-Hej mamo.
-Witam. Coś się stało, że dzwonisz?
-Tak, znaczy nie. Znaczy.. Ehh…
-Mów prosto z mostu.
-Mamo, ja chcę jechać z Sylwią do Dortmundu, proszę no … - Powiedziałam pełna nadziej.
-Kotku, rozmawiałyśmy już o tym, nie ma takiej opcji.- Powiedziała bardzo poważnie kobieta.
-Ale mamo! Ja
-Nie ma mowy, muszę kończyć, mam ważne spotkanie w pracy. Do widzenia. – Przerwała swojej córce i rozłączyłą się.
…………………………………………………………………………………………
- I co? – Zapytała podekscytowana Sylwia.
-Mogę! :) – Odpowiedziała Emi (Tak Sylwia na nią mówi) przy tym okłamując swoją koleżankę…
-NAPRAWDĘ?!?!?!?!
-Taaaaaaaaaaak!!!!!!!!!! Nawet nie wiesz jak się ciesze!!! – Wręcz wykrzyczała.
- To zajeb*ście Emcia!!! Pakuj się ale to już!!! Szybko!
-A co z biletami? – zapytała
-Wiesz…. Przewidziałam to i pomyślałam :,,Wezmę 2!’’
-Hahah jesteś najlepsza! – krzyknęła Kowalska idąc na górę, po rzczy do Dortmundu
-Wiem, wiem, już lecę ci pomóc kochana!
-Jasne jasne :*   - Powiedziałam zmieszana
*2 GODZINY PÓŹNIEJ NA LOTNISKU W DORTMUNDZIE*
No i masz. Jestem w Dortmundzie. W ukochanym mieście, znaczy się jeszcze nie wiem, ale tu gra BORUSSIA DORTMUND!! Trochę mi źle z tym, zę okłamałam mamę i uciekłam z domu, z RODZINNEGO domu. Zostawiłam jej kartkę ,, Nie szukaj mnie, jestem tam gdzie chciałam-Emilia.”. Ale w końcu czuje wolność! Przecież jestem dorosła… Nagle zadzwonił telefon a na wyświetlaczu wyświetlił się napis :,,NIEZNANY”.  Postanowiłam odebrać.
{ROZMOWA TELEFONICZNA}
-Witam, tu doktor Michalski.
-Dzień dobry….

No i mamy prolog :) Mam nadzieję, że was zaciekawiłam. Niebawem następny rozdział :* Pozdrawiam :)
P.S. Rozdziały będą się pojawiały co tydzień w sobotę :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz